Dania główne

Botwina, śliwka i malina…lunch dla którego straciłam głowę.

Jadę samochodem w kompletnej ciszy. Nie włączyłam radia, otworzyłam szeroko okna. Wietrzę myśli, układam uczucia, porządkuję przekonania. Rzeczywistość trzeba od czasu do czasu uczesać, przetrzeć z kurzu i wiru codzienności, najlepiej w kompletnej ciszy lub na łonie natury.

Zaczęłam od ciszy, sunąc nią nieśpiesznie chcę pooddychać na zielonym, ukorzenić się, pomyśleć w takt szeleszczących liści. Jadę otulona drzewami, tworzącymi miękki i przyjazny tunel, prowadzący do innego, spokojnego świata. Niesamowicie to przyjemne. Zieleń, białe chmury leniwie człapią po niebieskim niebie, i ja sama ze sobą.

Jest  jeszcze ponad 7 miliardów innych osób na świecie, na szczęście wszyscy zajęci są zazwyczaj sobą więc jestem sama dla siebie. Nie samotna, ale błogo sam na sam ze sobą.
Przyszła myśl o samotności w tłumie, to chyba refleksja po śmierci Robina Williamsa. Ta wiadomość kazała mi się na chwilę zatrzymać, w końcu wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Trzeba o siebie dbać, na przekór wszystkiemu sprawiać sobie przyjemności, kochać siebie i myśleć o sobie. Choć przez jedną minutę.
Doceniam te ulotne chwile, uspokajam się, oddycham powoli, dopieszczam siebie. Nic nie muszę, robię tylko to na co mam ochotę. Pięknie prawda?

Każdemu się przyda taki stan, choć przez chwilę, bez oczekiwań. Doskonały moment, tu i teraz. Mam to, więc cieszę się tym ile wlezie. W płóciennej torbie bujają się łupy z małego warzywniaka, żołądek się niecierpliwi a ja się cały czas uśmiecham – do siebie i na myśl o jedzeniu. Będzie świeżo, lekko i po kobiecemu.
Wzmocnię krew, nakarmię i nawilżę ciało. Czosnek też będzie i świeży pieprz, żeby poruszyć, rozprzestrzenić, wzmocnić.

 

Co się przyda:

masło klarowane łyżka lub oliwa
2 ząbki czosnku
pieprz czarny w młynku
szczypta różowej soli
śliwki 4 sztuki
botwina
łyżka malin
bazylia

Śliwki myję, wyjmuję pestkę i kroję na ćwiartki. Czosnek obieram i kroję. Botwinę myję dokładnie i kroję dość grubo razem z łodyżkami.

Na patelni rozgrzewam masło, wrzucam czosnek, świeżo zmielony pieprz, szczyptę soli i podsmażam chwilę. Następnie dodaję śliwki i smażę przez 2-3 minuty mieszając. Teraz pokrojona botwina trafia na krótkie smażenie i zdejmuję patelnię z ognia. Na koniec dodaję maliny i bazylię.

Zjadam i zakochuję się na amen. Tak właśnie smakuje miłość i słońce, nieziemsko.

 

 

botwina_malina_2

Przepis inspirowany kampanią „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli”.

3

Skomentuj Qchniazdrowia.pl/blog Anuluj odpowiedź

  1. Qchniazdrowia.pl/blog

    A ja w wirze zbyt wielu obowiązków, odłożyłam wszystko na chwilę i… poczułam spokój, zobaczyłam tunel drzew, usłyszałam szum silnika a nawet ciszę… Dziękuje:)

  2. Agnieszka

    Lubię takie nietuzinkowe połączenia.
    Muszę któregoś razu spróbować 🙂

    PS Cudne zdjęcie 🙂

    1. Maia Sobczak autorka

      bardzo dziękuję 🙂