Kupiłam niesamowicie soczyste buraki, ekologiczne rzecz jasna. Jeszcze nie młode ale nadal nieziemsko soczyste i pachnące.

Jak przystało na panią Burak, kocham buraki właściwie w każdej formie. Od dziecka pałamy do siebie ogromnym uczuciem.
Zupę buraczaną wcinam w sezonie jesiennym na śniadanie. Świetnie rozgrzewa, jest odżywcza i lekko strawna.
Niezastąpiona przed treningiem!

Buraki oczyszczają krew, wzmacniają wątrobę i serce oraz nawilżają jelita. Uspokajają ducha, więc szczególnie warto po nie sięgnąć.

Teraz, cieplej ale zupy też się chce. Poszukałam w głowie, na półkach z przyprawami i w szufladzie pełnej wartościowych, ekologicznych dodatków. Zapach pomieszał się ze smakiem. Mam!

Co przygotować:

1/4 łyżeczki oleju kokosowego
szczypta cynamonu
1 ząbek czosnku
świeżo mielony czarny pieprz
kolendra suszona
szczypta różowej soli
1/4 soku z limonki
szczypta kurkumy
4 buraki ekologiczne
1 szklanka kokosowego mleka lub migdałowego
szczypta zielonego pieprzu
woda
migdały w płatkach i dla chętnych prawdziwa grecka feta z koziego mleka

Do rozgrzanego garnka wkładam 1/4 łyżeczkę oleju kokosowego, pokrojony czosnek, i przyprawy. Następnie sok z limonki i pokrojone buraki. Prażę wszystko przez około 10 minut na małym ogniu. Dolewam mleko kokosowe i wodę, około 5 cm powyżej buraków. Gotuję do miękkości i miksuję na krem. Można podać z odrobiną fety i z podprażonymi płatkami migdałowymi.

U mnie ser robi furorę, jest niesamowicie rzadkim gościem a smakuje i pachnie bosko. Chłopaki szaleją!