Dla dzieci

Jaglana na zielono, czyli boskie wiosenne śniadanie.

Wiosna jest czadowa, otwierająca, zapowiadająca słońce i pachnie nadchodzącym latem – soczyście zielonym i podniecającym. Ma energię postrzelonej nastolatki albo jeszcze lepiej, siedmioletniego chłopca z tysiącem pomysłów rodzących się w głowie w jednej sekundzie, zupełnie bez wysiłku, tak po prostu. Na tej wznoszącej, wiosennej fali, pewnego słonecznego dnia Hugisław postanowił o swojej przyszłości. Zdecydował się zostać…smakoszem.

Uznałam że to bardzo obiecujące zajęcie, tak sobie smakować do woli i bez opamiętania. Drobnymi kęsami próbować co popadnie, z namaszczeniem wąchać, oglądać, lizać, siorbać i doświadczać w każdy inny dostępny człowiekowi sposób. Sama lubię to robić. Czasem z zamkniętymi oczami dotykam świeżych warzyw albo wącham je sobie tylko w skupieniu, żeby wymacać lub wywąchać całe spakowane w nich bogactwo. Fascynuje mnie jak w tłustym wywarze warzywnym, pięknie żółtym od kurkumy, pływają okrągłe oka z tłuszczu a w nich dryfuje leniwie poszatkowana, świeża natka pietruszki. Mieszam energicznie łyżką i znowu się przyglądam jak te drobne, zielone kawałki organizują się w tłuszczowe podzbiory.

Mam sporo takich kuchennych fascynacji, ściśle związanych z jedzeniem ale też z utensyliami kuchennymi nie wspominając o porcelanie czy wysłużonych naczyniach z duszą. Oczami wyobraźni widzę w przedmiotach, nawet nie związanych kulinarnie, same smaczne możliwości i nic na to nie poradzę.

O jedzeniu marzę leżąc na macie, po skończonej praktyce, wyczerpana zalegam w savasanie przykryta ciepłym kocem. Nie przywiązuję się, zgodnie z instrukcją do prześlizgujących się myśli, po prostu jestem. Pod zamkniętą powieką przelatują mi ukradkiem, białe cebulki dymki niczym pierzaste chmury na niebie a zamiast skrzydlastych ptaków wirują tłuściutkie awokado w asyście kaszy jaglanej ze szczyptą czarnego pieprzu. Po przemyśleniu i na marginesie awokado powinny być raczej nielotami z racji swoich kuszących tłustości – a jednak latają, może dobry tłuszcz daje radę po prostu.

awokado

„O czym tak rozmyślasz mamo?” wyrywa mnie z mojego jedzeniowego raju najsłodszy głos świata.

– Ja? – pytam zdziwiona.

– Jeśli jesteś moją Mamą, to tak Ty – kwituje Hugisław z czarującym uśmiechem na twarzy.

– Jestem głodny i nie dałaś mi śniadania do plecaka. Możemy już pogadać o jedzeniu?

Sama tego chciałam. Pokazywałam, zachęcałam, prowadzałam po restauracjach, przystawiałam taboret do blatu w kuchni, sypałam mąką po nosie, gilgotałam miętą stopy i smarowałam masłem klarowanym z cynamonem jak był podziębiony. Jak to mówią masz babo placek albo inaczej – masz babo zieloną jaglankę na śniadanie.

Na porcję wystarczy:

połowa dojrzałego awokado

dwie łyżeczki masła klarowanego lub oleju do smażenia

4-5 łyżek kaszy jaglanej ugotowanej

1-2 cebulki z dymki

garść grubego szczypioru z dymki

szczypta czarnego, świeżo zmielonego pieprzu

opcjonalnie szczypta wędzonej soli lub łyżeczka dobrego sosu sojowego tamari

Cebulę i szczypior dokładnie myję i szatkuję na drobno. Awokado obieram i kroję na małe kawałki. Na patelni rozgrzewam masło klarowane i wrzucam poszatkowaną cebulę, czekam aż się zeszkli, dodaję awokado i podsmażam razem przez chwilę. Chodzi o to żeby awokado się rozpadło.

Teraz dodaję kaszę, pieprz, gruby szczypior i opcjonalnie odrobinę wędzonej soli lub łyżeczkę sosu sojowego. Smakuje szałowo, najlepiej na świeżo.

Wiosna ma zdecydowanie kolor zielony. Uwielbiam.

zielona_jaglana

Przepis inspirowany kampanią „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli

kasza_awo

1

Skomentuj Matylda Anuluj odpowiedź

  1. Matylda

    Nie wiem, co lubię bardziej – czy Twoje przepisy, czy to jak piszesz. 🙂 Nie miałam w domu ani jednej dymki, za to całkiem sporo jarmużu – wyszło przepyszne śniadanie!