Desery

Przepis na prostą, czekoladową granolę śniadaniową.

 

Trzeba wrócić do korzeni, żeby to co wyrośnie było jak najlepszej jakości czyli #mynowaste w najlepszym wydaniu!

 

Jest lato, zborze szumi na łąkach, babcia szaleje w letniej, otwartej na świat kuchni a my ganiamy po polach, pastwiskach i okolicznych sąsiadach. Bose, nawet nieco brudne nogi niosą nas wszędzie tam, gdzie tylko wzrok potrafi dopędzić. Włosy mam zmierzwione i równie zdziczałe w letnim wietrze, co ja. Mam zwykłą koszulkę, majtki i masę piegów wylewającą się od nosa po ramiona, plecy a nawet kolana i łydki. Ptaki śpiewają, letni wiatr dopieszcza skórę a my jak dzikusy szabrujemy dojrzewające w słońcu jabłka i porzeczki z krzaków sąsiada. Wypchane do granic możliwości policzki i utytłane w słodkich sokach koszulki, pełniące wszelkie możliwe funkcje, w zależności od potrzeb. W tej cudownej chwili taszczyły całe naręcza jabłek, brzoskwiń i rozpaćkanych już solidnie porzeczek. Te plamy czy okrutne wyciągnięcia traktowaliśmy zupełnie normalnie, jak szczegół, który w żaden sposób nie wpływał na nasze życie. Po prostu był i już, bez większych ceregieli. Wciąż myślę o tym dziecięcym podejściu do uwierających drobiazgów, ileż ono daje luzu i przynosi szczęścia w codzienności. Naprawdę.

 

Hugo

Coś z niczego czyli przepis na czekoladową granolę z owocowym smoothie!

Wakacje są i były wyjątkowe, to czas kompletnej beztroski, podjadania z krzaka, chrupania najprostszej granoli i obowiązkowo czas letnich miłości lub fascynacji, jak kto woli. Przyroda szaleje, a w nas też szaleją wyzwolone słońcem i wiatrem emocje, dodatkowo podsycane szumem słonych, dzikich fal oceanu..lub szalonych kropli z przy ogrodowego basenu czy pobliskiego stawiku, nie ma to naprawdę znaczenia – najważniejsza jest woda i cudowne towarzystwo, resztę załatwi wyobraźnia.

Ta dziecięca wyobraźnia zresztą przydaje się przez całe życie, szczególnie w kuchni jest niesamowicie użyteczna bo pozwala beztrosko tworzyć, nawet przy ograniczonych środkach i w prowizorycznych warunkach – jednym słowem wyobraźnia to klucz do prawdziwego #mynowaste wszech czasów.

 

Hugo_wakacje

 

Nawet z garści płatków owsianych, 2 daktyli, końcówki gorzkiego kakao, banana czy resztki innych owoców można zorganizować naprawdę wypasione śniadanie w dodatku dla dwóch wygłodniałych dzieciaków. Wystarczy wyobraźnia,15 minut w kuchni i nie planowana randka przy basenie ma wielką szansę się udać. Podaję poniżej przepis dla zgłodniałych wakacyjnych wrażeń, owoce można spokojnie wymienić na te które już są czyli zamiast mango i banana weź garść brzoskwiń, malin czy przepysznych porzeczek.

 

Najprostszy przepis na zdrowe, wakacyjne śniadanie bez marudzenia :

 

 

1/2 szklanki płatków owsianych

2-3 suszone daktyle

1/3 łyżeczki przyprawy masala tea (opcjonalnie)

łyżka oleju kokosowego lub masła klarowanego

łyżka syropu z agawy albo klonowego

na smoothie :

1 nieco przejrzały banan

1 słodkie mango

łyżka masła orzechowego lub tahini

około 1 cm kawałek korzenia imbiru

1/4 szklanki mleka ryżowego (może być bez)

szczypta różowej soli

 

*dodałam jeszcze 1 shot z kurkumy, nie byłabym sobą gdyby jej zabrakło…dzięki zawartości cytryny owies staje się lżej strawny dla żołądka a kurkuma, wiadomo – mistrz, mistrzów, mistrzów!

Suszone daktyle szatkuję na cząstki. Na patelni rozgrzewam olej, wsypuję płatki owsiane i pokrojone daktyle, mieszam aż całość nabierze złotego koloru. Dodaję przyprawę masala tea, szczyptę soli i łyżkę gorzkiego kakao, mieszam energicznie, podlewam słodkim syropem, mieszam i zdejmuję z ognia do przestygnięcia. Granola im chłodniejsza robi się bardziej chrupiąca.

Owoce myję, obieram i kroję do wyższego pojemnika. Obrany kawałek imbiru ucieram na drobnej tarce bezpośrednio do owoców, dodaję mleko roślinne, kurkumowy shot i miksuję wszystko na gładką masę blenderem.

Owocową pulpę przekładam do miseczek, posypuję z wierzchu chrupiącą granolą i serwuję od razu. Całość smakuje najlepiej kiedy pulpa jest jedwabiście gładka a granola nadal chrupiąca.

 

garnola_smoothie

Janka_granola

 

Wszelkie obierki przekładam do domowego kompostownika, tak samo jak kiedyś moja mama i babcia, nie uronię najmniejszego okruszka, zbieram te doświadczenia do kieszeni i podróżuje z nimi śmiało przez życie.

 

Doceń to co masz i przede wszystkim niczego nie marnuj, ani jedzenia ani cennych doświadczeń.

 

Pamiętam doskonale, że to lato na wsi zawsze smakowało idealnie, prosto i najcudowniej na świecie. Jedzenie było świeże i z pomysłem, to co zerwaliśmy z krzaka czy wykopaliśmy z ogródka za domem zmieniało się magicznie w cudowne ciasto, chleb z ziołami, zupę z kluchami czy wyrazisty, soczyście kwaśny kompot. Ze wszystkich pozostałości, wyzbieranych czy wyobieranych cieniusieńko jak to było tylko możliwe, babcia Jasia z ciotkami robiły octy, kompoty, buliony a z reszty – naturalny kompost, żeby oddać ziemi to, czym sama nas obdarowała. Piękny, idealnie domknięty cykl. Z szacunkiem i miłością.

Podobny proceder, choć nieco bardziej zaawansowany widziałam w Water&Wine, gdzie serwowane jedzenie jest najpierw z miłością uprawiane w ogrodzie, który widać z restauracyjnych okien, potem wędruje do kuchni gdzie zamienia się w pobudzające zmysły pyszności i w takiej pociągającej formie wędruje na talerze gości a wszelkie obierki czy pozostałości maszerują do przy restauracyjnego kompostownika. Oprócz tego, kiszą się tam różne zioła, pokrzywy czy inne rośliny zebrane z ogrodu tworząc magiczne, naturalne mikstury które przepięknie wzmacniają i odżywiają na nowo ziemię. Zwyczajnie co dajesz, to dostajesz – naturalnie i najpiękniej na świecie.

 

water&wine_kuchnia

kompost_water

Marek

To ziemia rodzi nowe plony, dzięki ziemi i świadomym, dobrym ogrodnikom szefowie kuchni mogą tworzyć i karmić swoimi pomysłami, podejściem do produktu czy życiową filozofią.

Piękne jest to, że możemy się uczyć od siebie nawzajem, bo nawet największy mistrz codziennie uczy się czegoś nowego, dostrzega nowe możliwości i jeszcze nie wykorzystane obszary w które warto się zaangażować. Wymiana pomiędzy ludźmi jest jak wdech i wydech, jak przypływ i odpływ. Naturalna i potrzebna. Nie mam co do tego wątpliwości, że miłość i szczęście rosną, kiedy się je dzieli z innymi a jedzenie i karmienie to nic innego, jak częstowanie innych kawałkiem siebie.

 

water_pene_cukinia

A to penne z łodyg cukinii, boskie jak diabli i cudownie #mynowaste -owe podejście do czegoś, co zazwyczaj trafia do śmieci lub w najlepszym razie na od razu na kompost. Zjadłam i nadal jestem pod wrażeniem tego smaku…i otwartych na nowe głów chłopaków z Water&Wine. Można się do nich zawsze zapisać na kolację, zaraz po zjedzeniu pysznej, beztroskiej i czekoladowej granoli!

 

 

2

Skomentuj Iza Anuluj odpowiedź

  1. Iza

    O Boższsz, ta granola jest bajecznie pyszna❤️ Uwielbiam takie śniadania, a dzisiaj to już było mega rozpieszczenie mojego ciała i duszy również 😊

    1. Maia Sobczak autorka

      cudownieeeeee, bardzo się cieszę!!!