Z miłością jest ciekawie. Jest niezbędna, potrzebna jak powietrze. Dużo się o niej mówi, właściwie każdy jej pragnie bez względu na to czy sobie z tego zdaje sprawę czy nie. Ona dopełnia, tworzy, pięknie łączy i słodko pachnie. Nieustannie kojarzy mi się z gruszką, krągłą, pełną, bardzo kobiecą i płodną. To ona właśnie przypomina mi, że miłości na początku trzeba szukać w sobie. Nawet jeśli trzeba się czasem porządnie natrudzić, żeby się do niej dokopać – warto się wysilić.
Miłość jest głęboko, u podstawy. To wbudowany, niezbędny element, kropla chętna żeby się rozprzestrzenić, objąć najpierw całe ciało a potem przytulić świat. To życiodajna iskra,rozświetlająca codzienność. Z daleka widać jak w kimś mocno świeci. Miłość uskrzydla, daje nadzwyczajną energię, szeroki uśmiech. Sprawia że chce się być, że patrzy się na świat inaczej, głębiej, ciekawiej.
Pod jednym warunkiem, najpierw kocha się z całej siły siebie. To z tej miłości wyrastają inne, wszystkie pozostałe podrygi serca. To z tego miejsca rodzi się pasja, radość bycia z drugim człowiekiem, poszanowanie świata, zrozumienie. Ta kropla rozpuszcza i leczy wszystkie rany, daje mądrość, siłę i pokorę. Dzięki niej kocham głęboko, dojrzale i z całej siły. Z tej mocy czerpię codziennie, daję, dzielę się pomagam, tworzę, gotuję i uwielbiam, dopełniam parę. Uwierzcie, nie jest łatwo dopasować kawałki tak skomplikowanych puzzli.
Każdego dnia od nowa kocham siebie, z niedoskonałościami, z przypadłościami, z każdą zmarszczką i emocją która się do mnie przyczepiła. Przyznaję, czasem dam się ponieść, pomylę się, wdepnę w błoto. Na szczęście tylko niegroźnie ubrudzę sobie buty. Praktyka czyni mistrza.
Do dzieła, ukochaj siebie dziś ze wszystkich sił a potem pozostałych, drogich i jedynych. Ja wymyśliłam orkiszowe tartaletki, z ekologicznej, polskiej mąki razowej z dodatkiem róży co ukocha serce, zmysłową gruszką lub kwaśną szarą renetą. Orkisz lubi się z wątrobą, dla emocji jak znalazł!
Na 5 tartaletek potrzebujesz:
ciasto :
1 szklankę mąki orkiszowej pełnej + pół do podsypania
około 1/2 szklanki mleka migdałowego lub ryżowego
3 łyżki masła klarowanego
1/2 łyżki brązowego cukru trzcinowego + pół do obsypania
4 pączki suszonej róży
łyżka lub dwie wody różanej
nadzienie:
duża gruszka
duże jabłko (szara reneta)
łyżka soku z cytryny
utarta skórka z cytryny
Do miski wsypać mąkę, wkruszyć pączki róży, dodać wodę różaną, masło w temperaturze pokojowej, mleko migdałowe, brązowy cukier i porządnie wyrobić. Ciasto powinno być lekko wilgotne ale nie klejące. Urwać kawałek ciasta i rozwałkować możliwie najcieniej na podsypanej stolnicy. Formy wysmarować masłem klarowanym lub olejem i wyłożyć je delikatnie ciastem odcinając wystający kawałek np. nożem.
Jabłko porządnie myję, kroję na mandolinie na cieniutkie plastry i wykładam nim przygotowane formy. Z wierzchu można posypać odrobiną brązowego cukru.
Gruszkę myję, tak samo kroję na mandolinie. Na talerz wlewam sok z cytryny, szczyptę utartej skórki i moczę mniejsze plastry, wykładam je na spód formy i przykrywam świeżymi, dużymi plastrami gruszki.
Tartaletki lądują w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku na około 15 minut, można się nimi ukochać zaraz po upieczeniu. Pięknie smakują z filiżanką zbożowej kawy.
Pięknego dnia!
Przepis inspirowany kampanią „ „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli”.
Zobacz jeszcze