Zimna zima ustąpiła odrobinę, ciesząc słońcem, odbijającym się pięknie na śniegu. Dziarskim krokiem wkroczyliśmy w lutowy klimat.
Fajnie, za chwilę będzie marzec. To taka zapowiedź wiosny, przynajmniej w umyśle roją się już wiosenne plany. Domawiam, umawiam, rezerwuję, planuję.
Grafik wypełnia się, zostawiając wolną przestrzeń tylko jako niezbędny oddech. Równowaga to klucz do sukcesu a miłość do szczęścia. Niech będzie, tak lubię.
Rzucam się w ten czas jak na przyjemne ciepłe fale. Będzie mnie bujał, czasem może nawet podtopi ale zawsze miękko wynosie na powierzchnię. Trzeba się tylko poddać i płynąć w obranym przez siebie kierunku.
Podzielę się jeszcze małą, pysznie bordową receptą na zdrowie. Słodkie zdrowie, choć recepta kwaszona. Wygrzewa się w dużym słoju nakrytym ściereczką.
Och…ile pyszności można z niej zrobić, albo pić po prostu szklankę dziennie.
Działa kojąco na nasze jelita, wspierając tym samym naszą odporność. Oczyszcza krew, odkwasza, spiera Wątrobę i Nerki, obniża ciśnienie krwi.Polecam przy chorobach nowotworowych, anemii czy problemach z trawieniem i zaparciami.
Nie zwlekam, pędzę nastawić kolejny słój. Przywdziewam kolorowe rękawice i zaczynam buraczany rytuał.
Co będzie potrzebne:
około 2 kg buraków
kilka ząbków czosnku około 6-7
około 1 litra zagotowanej wody
różowa sól/kamienna 2 łyżki
jałowiec około 5 kulek
chrzan suszony lub świeży
gorczyca żółta około łyżeczki
majeranek łyżka
kawałek skórki z cytryny
koper włoski (może być suszony) garść
liść laurowy lub liście winogron około 3 -4 sztuki
Buraki obieram, myję i kroję na łódeczki lub plastry. Do słoika wrzucam jałowiec, układam buraki, dodaję majeranek, pokrojony czosnek, koper włoski, liść laurowy, opcjonalnie chrzan, sól, skórkę z cytryny i zalewam gorącą wodą.
Przykrywam z wierzchu gazą lub lnianą ściereczką i odstawiam w ciepłym miejscu – najlepiej przy kaloryferze. Po około 7 dniach powinna pojawić się piana czy może raczej kożuch, będzie to oznaczało że kwas buraczany jest gotowy do picia.
1 szklanka dziennie – tylko tyle wystarczy!
*Buraki też są przepyszne i nie należy ich wyrzucać!
Zobacz jeszcze
rozumiem ze woda ma być osolona? bo jest w skladnikach ale w przygotowaniu nigdzie jej nie widze;)
Tak osolona, już poprawiam. Dzięki
Czy gotowy kwas ma stać w lodówce.
Witam, zrobiłam i są bardzo smaczne! dziękuję! tylko mam jedno pytanie: PLEŚŃ. Czy jeśli się pojawiła to oznacza, że muszę buraczki wyrzucić czy też zdjąć ją z wierzchu i buraki jeść? Będę wdzięczna za instrukcję – pozdrawiam serdecznie! Monika
Pleśń to nie dobry objaw. Czy to na pewno pleśń?
Dzień dobry,
Na zakwasie zebrała się gruba brązowawa piana, a sam zakwas ma konsystencję rzadkiej galaretki. Czy to normalne?
Po ilu dniach?
Po 4
Pozdrawiam
Ewelina
Jaką pojemność musi mieć słoik?
Lubię litrowe słoiki, nie ma obawy że się coś zmarnuje 🙂
Piana pojawia sie juz w 2/3 dniu kwaszenia i znika w 4/5. Nie bardzo wiem czym jest ten „kożuch” w 7 dniu?
Cześć, piana znika i to dobrze. Kożuch pojawia się zazwyczaj wtedy, kiedy wyciągasz kiszonki palcami…nie jest Ci potrzebny 🙂
Pozdrawiam serdecznie, Maia