Chciałabym zacząć od dzień dobry. To pierwszy wpis w tym dopiero napoczętym cyklu, ponieważ jest już ósmy stycznia, chciałabym Ci powiedzieć, że masz przynajmniej 357 okazji żeby powiedzieć komuś że go kochasz, żeby zrobić fajne śniadanie albo uśmiechnąć się do siebie, zmienić coś, czy złapać fajną zajawkę.
Początek roku to dobry moment żeby coś zacząć, dać się ponieść nowemu, poszybować wysoko. Styczeń jest jak otwierająca strona nowego, całkiem czystego i pachnącego świeżością notesu. Gotowa na odkrywanie, na emocje, historie, soczyste kolory i smak codzienności. Chętna na przyjęcie i uczesanie od dawna odkładanych, niesfornych myśli – w tym przeróżnych, skrywanych pomysłów.
Oczywiście każdy moment jest dobry na zmiany, początek to też każda rozpoczynająca się minuta, poranek czy kolejny, głęboki oddech (choć uwaga na warszawski smog, sic!) – jednak początek stycznia ma w sobie jakąś szczyptę magii, której nie zawaham się wykorzystać.
Są we mnie marzenia i plany, nawet zamigotały nieśmiało postanowienie noworoczne, które chciałabym zrealizować RAZEM Z TOBĄ – jeśli tylko będziesz zainteresowany i bez obaw, to będzie całkiem przyjemne doświadczenie.
#mynowaste to dla mnie hasło przewodnie na 2017 rok. NO WASTE czyli nie marnowanie – szczególnie swojego potencjału a chwilę przedtem jedzenia, wody, czasu, miłości, pieniędzy…każdej prawdziwej i namacalnej chwili. Żyjemy w czasach nadmiaru, mamy całe naręcza rzeczy zbędnych, całkiem nie ważnych i mało przydatnych za to brakuje nam tego co naprawdę karmi, nasyca i stanowi naszą istotę.
MY NO WASTE to trochę o powrocie do korzeni, o szacunku do siebie i swojej pracy, o porządnie wyoddychanym, wysmakowanym czasie. To też o gospodarności, otwartości umysłu, kreatywności, miłości i w końcu o tym co tak bardzo lubię – o smakowaniu codzienności.
Chodzi mi o to, że spędzamy czas na pracy żeby zarobić i móc mieć czy doświadczać innymi słowy płacić rachunki, robić zakupy i wszystko to co po prostu trzeba – choć nie lubię tego słowa, a często całkiem umykają nam drobiazgi które można by pięknie wykorzystać oszczędzając swój cenny czas. Zacznę od kuchni, to tu czuję się swobodnie i miękko – choć uważam, że ten #mynowaste można, a nawet trzeba potraktować bardzo szeroko!
Jestem nieziemsko podekscytowana i cieszę się, że nareszcie zdobyłam się na odwagę żeby pokazać Ci moje #mynowaste i zaprosić Cię do wspólnej podróży. Od tej pory, przynajmniej raz na dwa tygodnie wrzucę przepis oznaczony #mynowaste żeby pokazać moją drogę, zainspirować Cię albo tak jak lubię zakusić do własnych poszukiwań. Powoli możesz wprowadzać zmiany pod rękę za mną, niech będzie nam lepiej, spokojniej i bliżej.
Często wyrzuca się lekko zmarszczone warzywa, resztkę owsianki z garnka, 3 łyżki uduszonej dyni, łyżkę czy dwie quinoa albo wodę po kiszonych ogórkach. Przykładów kuchennych jest wiele, z pewnością sam możesz wskazać kolejne z własnego podwórka.
Niech to będzie zwyczajnie #dobryrok bez marnowania!
Na dziś pyszna, zakwaszana zupa z kawałkami cytryny. Zrobiona z dodatkiem wody po kiszonych ogórkach, 2 łyżkach quinoa i garści warzyw które mi zostały w lodówce.
wykorzystałam :
1 marchewka
1 pietruszka
mały kawałek selera
1 cebula
4 ziemniaki
2 łyżki quinoa
plaster imbiru
1 i 1/2 łyżki masła klarowanego
2 plastry kurkumy (korzeń, choć możesz dodać w proszku)
1/4 łyżeczki wędzonej soli
łyżka sosu sojowego (opcjonalnie)
świeżo mielony pieprz 1/2 łyżeczki (może być cytrynowy)
woda po kiszonych ogórkach (około 3 szklanki)
3 plasterki cytryny + sok wyciśnięty z 1/2
poszatkowana natka pietruszki
*jeśli masz na parapecie świeże zioła, wrzuć na początku gałązkę rozmarynu, tymianku albo oregano
Cebulę obieram i opalam nad ogniem. Marchewkę, pietruszkę, ziemniaki i seler obieram, myję i kroję na części według uznania.
Masło klarowane rozpuszczam w garnku, wrzucam warzywa, quinoa, opaloną cebulę, imbir, świeżo mielony pieprz, wędzoną sól, plastry cytryny ze skórką, kurkumę i podsmażam całość porządnie mieszając. Po około 5-10 minutach zalewam całość gorącą wodą na około 15 cm powyżej warzyw i gotuję do miękkości, szczególnie ziemniaków. Na koniec wlewam wodę z kiszonych ogórków, gotuję 5 minut, próbuję i ewentualnie dodaję świeżo wyciśniętego soku z cytryny i sosu sojowego jeśli jest taka potrzeba.
Zupę serwuję posypaną natką pietruszki, czasami z kładzionymi kluchami albo z ryżowym makaronem podaną jak rosół. Jeśli lubisz kwaśniejsze zupy, to jest przepis właśnie dla Ciebie.
Kwaśny smak przytrzymuje, przyjemnie nawilża od środka i dodatkowo, jakby przy okazji rozluźnia napięcia emocjonalne. Fajnie prawda?
Zobacz jeszcze
Uwielbiam pani bloga. Zamówiłam książkę.Dzisiaj ma dojechać:) Zupę wypróbuję, bo zapowiada się cudnie:
Miło mi to słyszeć! Czekam na wieści z kuchni,
pozdrawiam, Maia
moją kampanią jest być tu i teraz, ale też nie marnować, ani chwil, ani zapatrzeń, ani jedzenia :}
Pięknie!!!
Podoba mi się ;]
:*
u nas nie w formie postanowienia noworocznego, niemniej jak najbradziej – zarówno 'no waste’ i 'mniej’ praktykujemy w tym roku bardziej niż kiedykolwiek. u mnie na blogu świeżutki przepis na muffiny w trendzie 'no waste’ – zapraszaj serdecznie, zajrzycie sprawdzić z czego je robimy 🙂
http://www.zwidokiemnastol.pl/index.php/przepisy/
Bosko!!!