Zielony to kolor nadzwyczaj soczysty, symbolizuje świeżość, nawilżenie i nadzieję na nowe. Mówi się, że uspokaja oczy i wycisza emocje, co zgadzało by się z ochłodzeniem wątroby – miejsca emocji, otwierającego się właśnie na oczy. Lubię zielony i chcę się nim nacieszyć do ostatniego liścia czy owocu. Mam zielone pomidory i nie zawaham się ich użyć!
Jadę drogą otoczoną przez drzewa, jak w magicznym, zielonym jeszcze korytarzu z prześwitującymi, kolorowymi łatkami. Jest poranek, też wątrobowy bo początek i nowe. Emocjonalnie chłonę wszystko : szelest liści, ciepły wiatr wpadający przez szybę, ciszę i wdzięczność.
Tak, właśnie wdzięczność otula mnie całą, rozświetla i uspokaja. Zwyczajna, z oczywistych sytuacji czy prostych gestów. Celebruję ją w sobie, myślę o tym co mnie spotyka w codzienności. Ile drobiazgów, koło których można przebiec, nie poświęcając im należytej uwagi, potknąć się o miły gest, otrzepać ze szczęścia nogawki spodni.
Jestem szczęśliwa. Mam zdrowego syna, przyjaciół, całkiem miłych ludzi wokół siebie – nawet jeśli jest ich dosłownie kilkoro. Cieszę się że była z nami Tekla, że mogłam poznać i pokochać Mirabelle od pierwszego wejrzenia, że mój syn jest superfajny i uwielbiam z nim przebywać. Jestem wdzięczna, że moim przyjacielem jest Henryk i idziemy razem przez życie od kilkunastu lat. Czasami w kaloszach brniemy przez mokradła, zdarza się pustynia lub po prostu pod wodą – a najchętniej przechadzamy się w klapkach.
Tak, życie smakuje lepiej w klapkach, zdecydowanie. Za to też jestem wdzięczna. To boskie, ciepłe jak promienie słońca uczucie, rozlewa się w klatce piersiowej i obejmuje całe ciało. To połączenie, spokój i pewność. Jestem tu, gdzie być powinnam.
Zrobiłam to tak:
14 kg zielonych pomidorów
1 kg trzcinowego cukru
świeży imbir 5 cm kawałek
łyżeczka czarnego pieprzu, najlepiej świeżo zmielonego
utarta skórka z 5 cytryn + sok
Pomidory umyłam i pokroiłam na cząstki, usuwając twardy środek. Cytryny wyszorowałam utarłam żółtą skórkę na tarce i wycisnęłam z nich sok. Całość wrzuciłam do czterech dużych garnków i nastawiłam na niewielki ogień na około 4h. Co jakiś czas mieszając drewnianą łyżką.
Najlepiej skorzystać z szerokich garnków o grubych dnach, fajnie smaży się w żeliwnych.
Po około 4 godzinach przetarłam pomidory na sicie, żeby pozbyć się ich twardej skórki i tak przetarte nastawiłam z powrotem do umytych – już 2 garnków na niewielki ogień. Najlepiej podsmażać je przez kolejne 4 a nawet 8h żeby zredukować zawartą w nich wodę i uzyskać kremową konsystencję. Teraz odaję do smażenia cukier wg uznania, lepiej na początku dać mniej, spróbować i dopiero dołożyć.
Powinny być na pograniczu kwaśnego i słodkiego. Na koniec utarty imbir i pieprz świeżo mielony. Podsmażam je jeszcze przez 30 minut i wkładam do wyparzonych słoików.
Ależ to pyszne i przyjaźnie zielone!
Zobacz jeszcze
Cudo! :*
Admiring the dedication you put into your blog and in depth information you
provide. It’s great to come across a blog every once in a while that
isn’t the same old rehashed information. Wonderful read!
I’ve bookmarked your site and I’m including your RSS feeds to my Google account.