Zazwyczaj wstaję przed wszystkimi. Najczęściej przed sąsiadami też. Z samego rana panuje niczym nie zmącona cisza, jest bardzo przyjemna w dotyku i pięknie pachnie. W pędzącym świecie, taki cichy poranek jest jak prezent który otwieram, niespiesznie rozwiązując wstążkę. Bardzo powoli i cicho rozwijam papier, tak żeby nie wydawał niemal żadnego dźwięku, trochę jakby ukradkiem, po cichu w komitywie z oddechem.
Czuję się wtedy tak, jakbym chwyciła coś bardzo ulotnego, osobistego, takiego tylko mojego. To jak patrzenie na zanurzoną w śnie ukochaną osobę. Ja wiem że patrzę ale ona nie jest tego świadoma. Uwielbiam to robić, mogę przyglądać się najmniejszemu załamaniu skóry, kącikom które zazwyczaj skrywają się przed wścibskim okiem. Bardzo to zmysłowe i pobudzające, u mnie głównie miłość i radość że jestem. Że oni są i mogę się nimi upajać, w spokoju, po cichu.
Śpiące ciało jest takie miękkie, rozgrzane i piękne. Do tego biel pościeli wszystko ładnie muska, dopełnia. Tak zdecydowanie jestem porankiem. Polecam, kto jeszcze nie spróbował zakochać się w tej ciszy. Trzeba ją łapczywie do siebie przyciągać bo nie trwa wiecznie. I dobrze, dla równowagi.
To tak jak ze smakami, z rzodkiewką choćby. Jest ostra ale i lekko słodka, biała chłodna i czerwona ognista. Naprawdę ciekawa.
Przygotowałam:
5 -6 rzodkiewek
makaron ryżowy z brązowego ryżu
łyżka masła klarowanego/oleju rzepakowego
łyżka orzechów piniowych
szczypta nasion kolendry
szczypta świeżo mielonego kolorowego pieprzu
płaska łyżka pasty miso (bio)
kilka kropli wyciśniętego soku z cytryny
utarta skórka z cytryny (szczypta)
garść świeżej kolendry
Makaron ryżowy proponuję ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu, ja wrzucam makaron na gotującą się wodę i gotuję około 4-5 minut. Odcedzam.
Rzodkiewki porządnie myję i kroję na cieniutkie plasterki.
Na patelni rozgrzewam masło klarowane, wrzucam nasiona kolendry, podsmażam chwilę, dodaję orzechy piniowe i pieprz. Miso rozrabiam odrobinę wodą i wlewam na patelnię, dodaję odrobinę soku z cytryny, utartą skórkę i zestawiam z ognia. Mieszam całość z makaronem, świeżą kolendrą i rzodkiewką. Podaję od razu.
Przepis inspirowany kampanią „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli”
A tu dla miłośników rzodkiewki – na ciepło, w sałacie z bazylii.
Zobacz jeszcze
Piękny post i pyszne danie
dziękuję 🙂
test powiadmoneina