Piękna złota jesień. Drzewa zachęcają kolorowymi liśćmi do uśmiechu.
Poranek przywitał mnie deszczowo i chłodno. W całkowitej ciemności wstałam, zastanawiając się czy aby na pewno się nie pomyliłam buszując po ciemku po mieszkaniu.
Po omacku, wiedziona ścianą a potem szafką, odnalazłam zegarek. Nie, nie pomyliłam się jest dokładnie 15 minut przed szóstą.
Jak w dniu świstaka, nastawiłam wodę, poszłam przywitać się ze swoim ciałem do łazienki.
Potem mata, poranna praktyka i oczy szeroko otwarte. Deszcz stuka o okna w dachu, nie pozostawiając złudzeń.
Lato poszło sobie obrażone a na jego miejscu mości się jesień. Dziś nie tak piękna, słoneczna i uśmiechnięta. Ktoś jej wczoraj nadepnął na odcisk, bo płacze dziś nieboga od rana.
Ja nie zamierzam płakać, moja rodzina też nie. Nie damy się i koniec!
Ukręcę zaraz pachnący i szeroko uśmiechnięty krem czekoladowy. Dodam sól, bazylię i limonkę. O, mam prażone ziarno kakaowca. Też dam. Pobudzi zmysły i panią Jesień też. Już się delikatnie rumieni!
Z szafek powyciągałam:
10 sztuk suszonych daktyli wilgotnych i bez pestki
garść orzechów laskowych
4 łyżki śmietanki kokosowej
szczypta cynamonu
szczypta kardamonu
szczypta różowej soli lub morskiej
4 łyżki 100% kakao (pył kakaowy najlepiej ekologiczny)
2 łyżki prażonego ziarna kakaowca
kilka kropli soku z limonki
10 listków świeżej bazylii i kilka do dekoracji lub garść greckiej – ja użyłam grecką bazylię, to bardzo drobna, niesamowicie aromatyczna i śliczna odmiana.
W kolejności wkładam wszystkie produkty do wyższego naczynia lub miski. Kilka ziaren kakaowca zostawiam i gniotę w moździerzu. Dodam je już po zblendowaniu kremu żeby fajnie chrupały. Blenderem rozcieram wszystko na gęstą masę. Jeśli blender strajkuje, można dodać jeszcze trochę śmietanki kokosowej albo po prostu 2 łyżki mleka roślinnego.
Gotowy krem przekładam do szerokiego słoika i wstawiam do lodówki.
Podaję na grzance albo waflu ryżowym, posypany drobnymi listkami pachnącej i delikatnej greckiej bazylii. Niektóre gałązki mają jeszcze białe kwiatuszki.
Hugo zjadł śniadanie, potem wafla ryżowego i kazał sobie jeszcze zapakować do przedszkola.
Zobacz jeszcze