Desery

Przepis na proste ciasto bananowe z masalą #mynowaste

Nie było mnie tu przez jakiś czas, ta pauza była mi niezbędna więc nie gniewajcie się za nią. Starałam się być z Wami na instagramie i na moim profilu na FB. Cały czas intensywnie pracuję, szukam, smakuję, szwędam się to tu to tam żeby być jeszcze lepsza w tym co robię, rozmawiam, dotykam i uczę się.  Jest jeszcze prozaiczna kwestia zarabiania pieniędzy, prania, zmywania i wszystkiego tego czego doświadczam prowadząc dom, troszcząc się o najbliższych i pielęgnując relacje czyli codzienność – którą tak naprawdę uwielbiam.

 

hugo_1

Tak, tak, ten przepis pokazywałam Wam już w lipcu na instastories. Obiecałam, że go wrzucę…no i lekkim poślizgiem jest.

Ewidentnie potrzebowałam przerwy, uporządkowania, zmian – i te właśnie konsekwentnie, choć powoli realizuję. Piszcie do mnie co Wam się podoba, co chcielibyście u mnie zobaczyć albo przeczytać – jak wszystko ewaluuję, zmieniam się i dorastam. Ten rok jest dla mnie szczególny, może też przez okrągłe urodziny – to oczywiste zakończenie kolejnego cyklu i przejście w następny. Przepoczwarzam się więc lub mówiąc piękniej rozkwitam.

To ciasto jest niesamowicie proste, powstało jak wiele moich przepisów w rytmie #mynowaste lub inaczej mówiąc z miłości do jedzenia i tak naprawdę do siebie. Podstawą są banany, te bardzo dojrzałe – żeby nie powiedzieć przejrzałe bo już mocno brązowe i szatańsko słodkie.

 

bananowe_4

 

Bananowy szał czyli ciasto bez cukru

 

Właściwie banany kupuję głównie w lecie, najchętniej w miejscach w których rodzą się na drzewach. Lubię te małe, niemal waniliowe o zdecydowanie żółtym środku. Smakują słońcem…i spokojem. Ten słodki, słoneczny i czasem mdławy smak wycisza ognień żołądka, nawilżając go i schładzając. Wiedzą to zapewne wszyscy których ognisty temperament wraca ku górze na przykład jako zgaga. Oczywiście pieczony banan zmienia nieco swoją termikę a przez to też działanie, pozostaje jednak słodki więc można go wykorzystać do naturalnego osłodzenia sobie życia.
Ciasto zrobiłam w 45 minut, w bardzo starej brytfance którą kupiłam w sklepie ze starociami niemal w całości zalanego słońcem i dobrą energią. Do dyspozycji miałam nablatowy piekarnik w którym odświeżałam chleb na zakwasie zakupiony na lokalnym targu z organicznymi produktami albo czosnkowe bajgle ze sklepu na rogu gdzie wszystkie wypieki były robione od początku do końca ręcznie i z miłością.

 

bananowe_5

 

#mynowaste czyli wykorzystaj to co już masz

 

Wykorzystałam wszystkie resztki które miałam na półce szykując miejsce na nowe, co tygodniowe zakupy niesamowicie pysznych i intensywnych w smaku warzyw, soczystych sałat, owoców (za tymi chyba tęsknię najbardziej) i moich ulubionych korzeni : kurkumy, imbiru czy galangalu. Poza wszystkim takie sprzątanie półek, lodówki czy szuflad jest naprawdę inspirujące, trochę jak wyjście poza strefę komfortu, rezygnacja z wydreptanych ścieżek – popycha do nowego, zmienia jakość tego co już w sobie masz.

 

 

na to proste ciasto potrzebuję :

3 duże zbrązowiałe banany
czubatą szklankę mąki orkiszowej typ 1100 (lub inny)
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
łyżeczkę soku z cytryny
dwie szczypty utartej skórki cytrynowej
1/2 łyżeczki przyprawy masala tea
szczyptę soli
2 czubate łyżki jasnej tahini (lub ciemnej oczywiście)
2 łyżeczki oleju kokosowego lub masła klarowanego (plus odrobina do wysmarowania formy)

 

 

Piekarnik rozgrzewam 180-200 stopni.
Banany obieram ze skórki i rozgniatam w misce widelcem. Czasami gniotę je w rękach dla czystej, fizycznej przyjemności. Dodaję pozostałe składniki i porządnie mieszam mieszam widelcem – szczególnie jeśli pasta tahini należy do tych gęstych. Tłuszczem smaruję niewielką blachę do pieczenia lub mniejszą keksówkę, przelewam do niej wymieszane ciasto i wstawiam do nagrzanego pieca. Piekę w 200 stopniach przez około 30 minut, potem zmniejszam temperaturę do 160 i dopiekam przez 10 minut. Ciasto wyrośnie, ślicznie zbrązowieje, będzie z wierzchu chrupiące a w środku wilgotne.

 

bananowe_2

 

bananowe_3

Znacie swoje piekarniki, jeśli są dzikie możecie zmniejszyć temperaturę do 180-190 stopni żeby się ciasto nie przypaliło. Osobiście, jeśli tylko mam szansę, używam opcji termoobieg plus grzałka góra i dół. Tak wypiekłam ciasto wczoraj, do niedzielnego kokoszenia się w łóżku z kubkiem matchalatte i kawałkiem ciasta.

 

bananowe_1

 

Dobrze smakuje w towarzystwie kwaśniejszego, domowego dżemu – może być z agrestu, porzeczek albo rabarbaru.

4

  1. Magda

    Brzmi wspaniale. Przepis na chlebek, ale też po raz kolejny Twoje podejście do życia. Stosujesz #mynowaste nie tylko w kuchni, ale i w codzienności 🙂 Mam wrażenie, że nie marnujesz ani chwili. Podziwiam.
    PS czy przyprawę masala tea można gdzieś kupić czy trzeba ukręcić samodzielnie?
    Pozdrawiam.
    M.

    1. Maia Sobczak autorka

      Cześć,

      bardzo dziękuję, staram się jak mogę 🙂

      Masalę można wymieszać samodzielnie albo kupić gotową w sklepie z kuchniami świata lub z przyprawami hinduskimi. Pełna nazwa to masala tea – przepis jest w moje książce „Przepisy na szczęście” :*

  2. Patrycja

    Uwielbiam Ciebie, Twoj spokoj, harmonijnie tak sie przepoczwarzasz… zdecydowanie odpowiada mi Twoj rytm… na wszystko Maiu:)!

    1. Maia Sobczak autorka

      Ptysiu, to bardzo ładne słowa, bardzo przyjemnie mi się je czyta. Dziękuję Ci, że do mnie zaglądasz i zostawiasz Tu swój przyjazny ślad!