Kocham ciepłą, kolorową i pachnącą kasztanami jesień. Drzewa o tej porze wyglądają fenomenalnie w promieniach słońca.
Wybrałam się do lasu, wierzchem.
Wciągam mocno powietrze do płuc i napawam się tą świeżością. Do około kompletna cisza, przełamywana szelestem liści i parsknięciami Mirosławy. Kolorowy dywan z liści pokrył już niemal całkowicie ścieżkę po której wędrują końskie kopyta. Niemalże na skraju lasu jest polana, na której często spotykam rodzin saren.
Stępuję, to spotkanie wprawia las w ruch, nie chcę ryzykować. Skąpana w słońcu, soczyście zielona przestrzeń otulona kolorowym wachlarzem drzew. Nie mogę się napatrzeć, Mira stoi jak wmurowana.
Natura jest nie do opisania. Tak piękna, tak wzruszająca. Wystarczą dwie godziny, wszystko co szare mija.
Tak jakby ktoś wytarł i umył dokładnie tablicę z codziennymi troskami. Ciało szczęśliwe, głowa spokojna, twarz zrelaksowana.
Tak, wszystkim jest to potrzebne. Mieszczuchom bezwzględne zalecenie zdrowotne. Przytulić, ukochać z całej siły.
Świeże powietrze panoszy się bezczelnie po wszystkich komórkach. Teraz już uśmiechniętych i zrelaksowanych.
Dbać o siebie, to nie fanaberia to konieczność. Jesteśmy to sobie winni.
Wracam do domu. Jadę uśmiechając się do wszystkich, nawet tych z zaciśniętymi ustami czy zdenerwowaną, czerwoną twarzą. Jadę w czapce, włosy umorusane, w totalnym nieładzie. Kask jeździecki mocno je wyściskał.
Po drodze zatrzymuję się u znajomej gospodyni, obiecała mi kilka swoich gruszek. W kolorze jesieni.
Jestem piekielnie głodna i chcę się odświeżyć. Ryż, goji, makadamia, noni, limonka i świeża mięta – tego mi teraz potrzeba. Pysznie i pachnąco, a pomysł zaczął się od włosów.
Inspiracje czekają, trzeba je tylko dostrzec i zgrabnie wykorzystać!
Na szczęście gotowałam wczoraj ryżowe congee podstawowe, nie padnę z głodu czekając trzy godziny aż się ugotuje.
Choć warto, to niesamowicie zdrowa, lekkostrawna zupa. Organizm przyswoi wszystko co do niej dodamy, a możliwości trudno zliczyć.
Składniki:
filiżanka ryżu
łyżeczka oleju kokosowego
1 plasterek świeżego imbiru
woda
1 śliczna duża gruszka
czubata łyżka kolcowoju chińskiego (goji)
garść orzechów makadamia
szczypta kardamonu
szczypta imbiru
poszatkowana świeża mięta pieprzowa 5-6 listków
odrobina wody
kilka kropli soku noni
utarta skórka z limonki (mały kawałek)
Przygotowanie podstawowego congee ryżowego jest pracochłonne, więc najlepiej ugotować garnek i dodatkami zmieniać jego smak i właściwości.
Filiżankę ryżu płuczę na sicie. W garnku roztapiam łyżeczkę kokosowego oleju i podprażam umyty ryż. Dorzucam plasterek lub dwa świeżego imbiru i zalewam 10-12 filiżankami wody. Zagotowuję, przykrywam, przykręcam ogień pod garnkiem i na malutkim gotuję przez około 3 godziny. Czym dłużej tym lepiej.
Gruszkę myję, z części obieram skórkę i wykrawam gniazda nasienne. Duszę w garnku z jagodami goji, najlepiej pod przykryciem. Dodaję ugotowane congee podstawowe, pokruszone w moździerzu orzechy i resztę składników. Z sokiem noni trzeba uważać i naprawdę dodać kilka kropli albo z niego zrezygnować.
Jest niesamowity w działaniu, choć wychładzający a jago smak i zapach pozostawia wiele do życzenia. W tym zestawie powinien być właściwie niewyczuwalny.
Serwuję na ciepło z listkiem pachnącej mięty.
Zobacz jeszcze
Jakiego rodzaju ryżu użyć?
Najlepiej brązowy, okrągły. Może być basmati albo jaśminowy. Unikała bym oczyszczonego białego.