Połączyła nas pasja, miłość do jedzenia, gotowania, świata i dzieci. Jesteśmy rodzinni a serca mamy nieusłuchane, trochę dziko wybijające rytmy i pędzące z wiatrem we włosach. Dorośli a jednak nadal z dziecięcą pasją i zachwytem w oku.
Różnimy się, czasem nawet bardzo a w tej inności drzemie nasza siła. Zmieniamy się dla siebie i uczymy nawzajem, to bardzo przyjemna podróż z jaglanką w tle. To właśnie jedzenie jest wyjątkowe, wnika w nas głęboko, tworzy nas, sprawia że chce się chcieć więcej i zdrowiej.
Ja wiem dużo o dzieciach, dobrej, energetycznej diecie – jestem dzieciatą szczęściarą, a On świetnie czuje dzieciaki i wspaniale gotuje. Kroi idealnie, a ja idealnie się śmieję i mieszam we wszystkim. On zdyscyplinowany, w białym dwurzędowym kitlu a ja tańczę, wącham wszystko, smakuję bez opamiętania w krótkich szortach i swetrze – choć oczywiście też potrafię być poważna.
Zaczęliśmy pracę na początku roku. Godziny rozmów, pisania, gotowania, układania i fotografowania. Teraz dzielimy się z Wami tym co powstało. Swoim spojrzeniem na zapachy i smaki. Na to, jak ważne jest jedzenie, jak ważni jesteśmy my i nasze dzieci.
Zapraszamy WAS do naszego świata, otwórzcie się na zdrową kuchnię, tak jak otwiera się książkę pełną inspiracji. Przecież przepis to dopiero początek.
19 listopada premiera książki w Empik-ach, to już całkiem za chwilę. Jestem bardzo podekscytowana!
A już 22 listopada warsztaty inspirowane przepisami z książki w Akademii Kulinarnej SPOT to EAT w Poznaniu.
Czekają tam świeże, pachnące miłością książki i będę ja, jak wisienka na torcie z karmelizowanej marchewki. Odpowiem na wszystkie pytania, rozwieję wszelkie wątpliwości, opowiem jak jeść żeby budzić się z uśmiechem na twarzy.
Na warsztacie przygotujemy między innymi :
ciepły, lekko słodki hummus
Zobacz jeszcze
Czy książka jest wegetariańska albo wegańska?
W większości wegetariańska, po części wegańska, bezglutenowa choć są też przepisy Grzegorza z mięsem i nabiałem.
Jest fajna i warto ją mieć!
to Twój mąż?
Pytasz o Grzegorza? Nie, to nie mąż.
Jedno podstawowe pytanie: dlaczego książka nie nazywa się qmam kasze, nie zawiera chociaż rozwinięcia, podtytułu, loga bloga, czegokolwiek co przyciągnęłoby okazjonalnych czytaczy bloga ?
Ten tytuł nie wdziera się w świadomość, bez zapisania sobie na kartce nie doniosę go w pamięci do empiku, a w empiku nikt nie zareaguje na „no wiesz, ta książka babeczki od bloga qmam kasze”.
Nie wszystkich przyciąga akcja „szkoła na widelcu” w przeciwieństwie do qmam kasze.
Ponadto bardziej przaśnego tytułu od „najlepsze przepisy dla całej rodziny” chyba nie ma.
Sam oczywiście kupię książkę, ale obawiam się że znajomym którym czasem podsyłam linki do qmam kasze, a którzy na stałe nie koczują na blogu, jeśli palcem nie pokażę to nie kupią.
Cóż mogę powiedzieć…jest to wspólna książka do której zostałam zaproszona. Co do tytułu – wygrały kwestie marketingowe sugerowane przez wydawcę.
Pracuję na własną publikacją, proszę o chwilę cierpliwości bo to dużo pracy, ale radość będzie ogromna.
Cieszę się, że kupisz bo naprawdę warto!!!
książka zawitała do nas jakieś trzy tygodnie temu… cóż… wszysy domownicy są nia zachwyceni:) zdrowo, smacznie, kolorowo:) serdecznie polecam!
Bardzo się cieszę :-)))