Boże Narodzenie

Całkiem zwykłe święta #mynowaste!

Święta są po to, żeby poBYĆ razem.

Tak zwyczajnie, bez stresu i z niedomytymi oknami. Odsunąć na bok pracę, uspokoić spiętrzone myśli jak zdziczały od sztormu ocean, wypić nieśpiesznie kawę w wymiędlonej pościeli, maczając w niej bezwstydnie, wczorajsze ciasto dyniowe…i może obejrzeć razem film, na który czailiśmy się już od dawna.

Można iść razem na dłuuugi spacer, wybrać się po prostu do lasu, żeby powąchać choinki, mokrą trawę i resztkę wilgotnych liści. W środku lasu panuje soczysta cisza, no i drożdżowe dziadka Janka smakuje tam jakoś tak szczególnie wyjątkowo. Uwielbiam popijać je gorącą herbatą z sokiem malinowym, albo naparem imbirowym z gałązką rozmarynu – dzieląc się nim jak najpiękniejszą miłością.

There is no time to waste czyli być a nie mieć!

Święta są tak wyjątkowe…bo dzielimy się sobą, swoim czasem, uwagą i miłością z tymi, na których nam zależy. Znaczenie ma tylko jakość przeżywanych chwil, smakowanych ozdób choinkowych, partii rozegranych w Dobble, przeczytanych wspólnie stron w przypadkowej książce i co najważniejsze – to, że jesteśmy w tym RAZEM.

Razem, można właściwie robić wszystko. Próbować nowych smaków, słuchać opowieści, podróżować, przejść się na spacer, sprawdzić jak to jest zagrać w „zośkę” czy w zgadywanki, a potem jak smakuje kompot z suszu pity z termosu na zamglonym polu golfowym.


Tak, razem gotujemy, razem nakrywamy do stołu, razem się śmiejemy i płaczemy też razem, jeśli jest taka potrzeba albo wzruszenie rozmiękczy oczy. Zasada jest jedna – bez spięcia, za to z uśmiechem i razem…w końcu nikt z nas nie wie, ile jeszcze przed nami. Wszystko co mamy, to TU i TERAZ, i tym właśnie chcę się podzielić.

Może to trochę dziwne, ale okna wcale nie czekają z utęsknieniem na mycie a podłogi na szorowanie, za to Hugo czeka, żeby go z całej siły przytulić a moje ciało (Twoje zapewne też) żeby odpocząć.

Sałatka jarzynowa, łyżka kapusty, pierożek i uszko w barszczu na zakwasie, ziemniaczana, boczniaki po „grecku” i mandarynki obierane na kolanach. Mały, przydatny drobiazg z listy którą każdy sam przygotował, karteczka na najskrytsze marzenia czekająca pod talerzykiem, całe wiadro serdeczności, ciastka z masalą dyndające na „wyzbieranych” wstążkach i papierowe gwiazdy, szeleszczące na najbrzydszej i najpiękniejszej za razem choince. Wiszą na niej jeszcze orzechy które zbieraliśmy w październiku na działce, mała łyżeczka i cukierki z karmelu jabłkowego z płatkami kwiatów – te ostatnie są zdecydowanie dla cierpliwych wyjadaczy ozdób choinkowych, trzeba je schłodzić, żeby móc je bez problemu odkleić od papierka…w innym wypadku musisz zlizywać je śliniąc po drodze wszystko co napotkasz. Po prostu ich smak jest niesamowity, słodki i kwaśny, nieziemsko głęboki i pobudzący lubieżnie ślinianki.

Ozdoby na choinkę #nowaste czyli proste gwiazdy, ciastka czy cukierki z soku owocowego.

Gwiazdy robiliśmy 15 minut, wykorzystując do ich produkcji starszy numer KUKBUKA, uzbierane kawałki wstążek i sznureczków ( zielono biały sznurek przywędrował do mnie razem z pięknymi, ręcznie kreślonymi kartkami od Margo Hupert a ten naturalny dostałam z książka Cammy „Szelest słów” którym była opasana), resztek papierów do pakowania, krepin czy delikatniejszych skrawków – o, na przykład takich, które wyściełają kartony z butami. Nigdy ich nie wyrzucam, stanowią cudowne źródło inspiracji na różne okazje, tło do zdjęć, rozpraszacze światła i delikatny papier w który mogę coś, po raz kolejny zapakować.

Taka gwiazda to nic trudnego, robiliśmy takie na zet petach w szkole podstawowej a później w domu w dniu wigilii. Kawałek papieru, gazety czy bibuły rozprostowuję na stole. Czasami łączę dwa rodzaje układając podobnej wielkości kawałki jeden na drugim i składam w dość „gęstą” harmonijkę zakładając na przemian od góry i od dołu. Gotową zginam wpół, przewiązuję sznureczkiem lub kawałkiem wstążki, przycinam po skosie końcówkę, wycinam małe trójkąciki czy kółeczka – tak, jak kiedyś w wycinankach, i łączę kawałkiem taśmy klejącej przeciwległe boki otwierając gwiazdę jak wachlarz. Na sznurku wiążę supełek i wieszam gwiazdkę na choince, lub, jeśli są większe, na ścianie dekorując nimi dom.

Możesz zobaczyć jak to robię na moim instagramie w stories.

Wystarczy Ci tyle gwiazd, ile osób na Twoim niebie, no i każdy przecież może zrobić tą jedną.

Ciastka z masalą, imbirem i różą – idealne na choinkę…i do zjedzenia.

Przepis na różane, ostre jak diabli pierniczki na choinkę

składniki

szklanka mąki orkiszowej typ 500
szklanka mąki owsianej (zmielone płatki owsiane Melvit)
2 czubate łyżki masła migdałowego
1/3 szklanki tłoczonego soku jabłkowego (słodkie jabłka)
3 łyżki syropu daktylowego
2 łyżki masła klarowanego
3 łyżki wody różanej
2-3 krople naturalnego olejku różanego
3 łyżeczki mieszanki przypraw masala tea
opcjonalnie 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia

sposób przygotowania

Wszystkie składniki mieszam w misce, do całkowitego połączenia. Gotowe ciasto dzielę na dwie części i wkładam na 15 minut do lodówki. Lekko schłodzoną połówkę, rozwałkowuję bezpośrednio na papierze do pieczenia i wykrawam ulubione kształty pierniczków. Zbieram nadmiar ciasta, delikatnie wyrabiam, rozwałkowuję ponownie i wycinam kolejne pierniki…aż do wykończenia całego ciasta. W każdym pierniku robię małą dziurkę, przez którą będę przewlekać zawieszki.
Piekę je ratami około 15 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni – w zależności od grubości pierników. Upieczone studzę, przewlekam uzbierane kawałki wstążek i sznureczków, i na końcu oprószam je zmielonym w młynku cukrem pudrem trzcinowym.

Już same wstążki i kolorowe sznurki stanowią fajną ozdobę…no i fajnie się patrzy, jak jeden po drugim znikają z choinki troszcząc ze sobą obsypane pudrem pierniczki.

Choinkowe cukierki z soku jabłkowego ze skórką pomarańczy

Żeby je zrobić wystarczą Ci dwie szklanki soku tłoczonego owocowego, syrop imbirowy, trochę masła klarowanego i skórka pomarańczy. Są tak pyszne, że ślinianki nie nadążają z produkcją…no i wcinasz je bez opamiętania, zrywając jeden po drugim z choinki.

Ciągutki z soku jabłkowego ze skórką pomarańczy

składniki

2 szklanki soku jabłkowego kwaśniejsza odmiana jabłek
2 łyżeczki masła klarowanego
3 łyżki syropu imbirowego lub klonowego
dwie szczypty utartej skórki z pomarańczy
płatki ulubionych, suszonych kwiatów
papier do pieczenia i wstążka

sposób przygotowania

Na patelni rozgrzewam masło klarowane, dolewam sok tłoczony i redukuję go na średnim ogniu. Po około 12-20 minutach, dodaję skórkę pomarańczową i syrop imbirowy, redukuję dalej, cały czas mieszając. To jest moment w którym już nie odchodzę od patelni, sok jest na tyle gęsty i skarmelizowany, że szybko może się przypalić. Mieszam, aż będzie naprawdę gęsty i zaczną się tworzyć na powierzchni bąble. Gorący wylewam na papier do pieczenia i na gorąco rozprowadzam go po papierze szpatułką. Posypuję skruszonymi płatkami i zostawiam do przestygnięcia, najczęściej wkładam go do lodówki lub na kilka chwil do zamrażarki. Porządnie schłodzony roluję odrywając go od papieru, kroję na około 2 cm kawałki i pakuję jak cukierki w pocięty papier do pieczenia (ten sam oczywiście), zawiązując z obu stron kawałkami sznurka czy wstążki i wieszam na choince.

Jest też druga opcja, łyżką wylewam po trochu karmelu, posypuję płatkami i schładzam. Potem pakuję je w kawałki papieru do pieczenia, związuję je i wieszam na choince.

Dokładnie tak jak TU.

Żeby je zjeść, najlepiej z choinki schować je na chwilę w chłodne miejsce – zimne, najlepiej odchodzą od papierka.

Oczywiście można pokusić się o zawody w wylizywaniu ich z papierka bez schładzania, zabawy będzie przy tym po pachy a i smak będzie miał szansę dłużej wybrzmieć w ustach – decyzja, oczywiście, zależy od WAS.

Bo i właściwie w świętach chodzi o ten czas, ten który sobie nawzajem podarowujemy. Ten czas przy wylizywaniu papierków, serdeczność w przygotowaniu prostego ale wypełnionego miłością jedzenia, drzemka na kanapie, prawdziwe życzenia, luźna gumka w majtkach, spacer po błocie a najlepiej, to oczywiści po śniegu no i szeroki uśmiech – to najlepszy prezent na świecie.

p.s choinka jest niechcianym kawałkiem cudzej, zapewne wielkiej i dorodnej choinki. Mieliśmy wypożyczyć albo znaleść, podobnie jak w zeszłym roku ze ścinki czyli z oczyszczania działki. Tegoroczna przyjechała z Henrykiem na rowerze. Znalazł ją, wracając z pobliskiego Powsina gdzie od ponad 30 lat, gra z chłopakami w siatkówkę na świeżym powietrzu, przez cały, okrągły rok.

0