Święta są cudowne, jak dla mnie pachną skórką pomarańczy, kompotem z suszu, przyjemnym leniuchowaniem i słodkim jak miód makiem z migdałami. Przyjemnie szeleszczą prezentami a w szczególności smakują miłością, tą najprawdziwszą bo babciną, maminą, bezwarunkową.
To nią się nasycamy, pijemy jak ciepłą i gęstą czekoladę dającą rozkosz nie tylko podniebieniu. Ona właśnie czaiła się pod choinką, chowała się w pysznej kapuście z wędzoną śliwką i psociła pomiędzy makowcem a babką drożdżową z rodzynkami na świątecznym stole. Przyznam szczerze, że uwielbiam się jej przyglądać w blasku świec, widzę ją w drobnych gestach, czuję w dłoni opartej na ramieniu, w serdecznym spojrzeniu rzuconym ukradkiem i w lejącym się, złotym miodzie z kawałkami imbiru. Tak, miłość to ewidentnie suma tych wszystkich drobiazgów które dzieję się przy okazji i nie koniecznie od święta.
Jedzenie to miłość
a ja bardzo nie lubię marnować miłości, raczej chcę się nią karmić, spijać dobro z jej ust jak tłuściutką kokosową śmietankę albo zalewę po boskich kiszonych porach.
Przepatrzyłam porządnie szafki, lodówkę i szufladę z warzywami – wyjęłam wszystko, co wydało mi się w jakiś sposób przyjaźnie do siebie nastawione lub po prostu to, co trzeba już wykorzystać bo czasy swojej pełnej świetności ma już zwyczajnie za sobą. Lekko pomarszczone jabłka dostane z zaprzyjaźnionego sadu, brukselkę z ulubionego warzywniaka, ostatnie kiszone jabłka z zeszłego roku, dziadkowe suszone grzyby z lasów pod Warką a nawet resztkę porto – prezent od kolegi z dalekich podróży. Pocięłam, namoczyłam, obrałam i w 40 minut powstała nowa, dużo lżejsza wersja świątecznego bigosu…z brukselki.
To zrównoważony przepis, lekko słodkawy z podwędzonym smakiem świątecznej śliwki, kwaśny od kiszonej zalewy i jabłek, głęboki od suszonych grzybów wypełnionych po pachy umami, przyjemnie śliski od zeszklonej w porto czerwonej cebuli z kawałkami jabłek uroczo przechadzającymi się w ustach. Jest w nim wszystko co trzeba, a nawet nieco więcej – bo brukselka robi tu dobrą robotę. Komu, komu bo idę do domu!
Szybki przepis na świąteczny bigos z brukselki
Wiem, że bigos gotuje się dłuuuuuugo a czym dłużej się przegryza staje się coraz smaczniejszy. Ten zrobisz w około 40 minut i gwarantuję Ci że to będzie cudownie spędzony czas z jeszcze piękniejszym zakończeniem. Gotowanie z tego co już masz ma w sobie jakąś szczególną moc, popycha do kreatywności, oszczędza czas a i pieniądze mają cieplej w Twojej kieszeni niż w sklepowej, ciągle wietrzonej kasie.
Zrób przegląd lodówki i do dzieła!
Fajne przysłowie mówi, że jak się chce – to można. Nawet święta można zrobić po swojemu, zyskując przy okazji czas i nowe, pyszne doświadczenia. Tak, tak, zmiany są często trudne do wprowadzenia jednak jeśli nic się nie zmieni, nie zmieni się nic – to stara prawda.
To jak, gotowi na modyfikacje? Jaaaa z pewnością tak, zrobiłam już ten bigos 4 razy i za każdym razem wywiewa go z garnka szybciej niż to ustawa przewiduje czyli #mynowaste człowieku!
Bigos z brukselki, wędzonych śliwek i grzybów – to jest pyszne!
czubata łyżka masła klarowanego
około 0,5 kg świeżej brukselki
4-5 wędzonych śliwek
garść suszonych grzybów (miałam prawdziwki)
3/4 szklanki porto ruby (czerwone)
solidna szklanka kwasu z kiszonych porów*
2 kiszone jabłka*
1 duża czerwona cebula
3 spore jabłka świeże
kawałek papryczki chilli (opcjonalnie)
liść laurowy
świeżo mielony pieprz
2 łyżki sosu sojowego
1/4 łyżeczki przyprawy masala tea*
opcjonalnie 1/4 łyżeczki soli wędzonej do smaku
Czerwoną cebulę obieram i kroję na pióra. Brukselkę oczyszczam, myję i szatkuję. Jabłka obieram ze skórki, usuwam gniazda nasienne i kroję na niewielkie kawałki. Suszone, wędzone śliwki kroję w drobną kostkę, tak samo kiszone jabłka.
Suszone grzyby myję na sicie, przekładam do szklanki, zalewam wrzątkiem i przykrywam żeby stały się miękkie.
W żeliwnym garbku rozpuszczam masło klarowane, podsmażam na nim cebulę, chilli, liść laurowy. Do przyjemnie zeszklonej cebuli dodaję połowę porto, duszę przez kilka minut, wrzucam śliwkę, brukselkę, świeże jabłka, świeżo mielony pieprz i duszę dalej, co jakiś czas mieszając.
Grzyby odławiam z kubka, kroję je na mniejsze części, dodaję do garnka razem z sosem sojowym i kiszonymi jabłkami. Zostawiam towarzystwo żeby się zakolegowało, na końcu podlewam szklanką kwasu z kiszonych porów i porto. Garnek nakrywam przykrywką, zmniejszam ogień i zostawiam całość na 20-30 minut.
Pachnie i smakuje nieziemsko, jeśli ktoś nie wie z czego to jest z pewnością powie Wam że to jest bigos – i to nie byle jaki!
Jak dla mnie jest nieco lżejszy od tradycyjnej, wigilijnej kapusty ale to ocenicie już sami. Jego smak jest rozbudowany, to pewnie zasługa porto, kiszonych jabłek, cudownych śliwek i zalewy po kiszeniu porów. Zrobiłam raz na próbę, a teraz będę powtarzać śliniąc się na samą myśl.
Oj będzie o czym śnić w nocy…po prostu #mynowaste rządzi po całości.
Ci co kochają brukselkę, palec pod budkę! a ci co jej nie znoszą mają szansę odkryć choć jedno danie które zmieni ich myślenie o tych drobnych, ślicznych zielonych główkach.
Nie ma wyjścia MUSICIE tego spróbować i koniecznie napiszcie mi w komentarzach o swojej, na to liczę, nowej brukselkowej miłości.
p.s
***przepis na te kiszone jabłka i pory jest w mojej książce „Przepisy na szczęście” możesz po niego sięgnąć. Jest też przepis na moją ulubioną przyprawę masala tea. Polecam, do kupienia TU.
Zobacz jeszcze