W święta marzenia się spełniają. Pod choinką tłoczą się prezenty, nawet jeśli są niewielkich rozmiarów, liczy się serdeczna chęć obdarowywania. Dawanie jest niezaprzeczalnie przyjemne, cieszy serce i wzmacnia nas od środka.
Sztuką jest przygotowanie prezentu własnoręcznie i to takiego, który jest przez obdarowanego oczekiwany. Robiąc coś osobiście, wkładamy swoją energię, miłość, czas, serce i wszystkie pozytywne myśli związane z osobami dla których przygotowujemy niespodziankę.
Ja postanowiłam spełnić czekoladowe marzenia moich chłopaków, w ściślej mówiąc najmniejszego z blondasów. Czekoladowe tagliatelle czy może raczej fettuccine wybornie smakuje z ziołami, owocowym sosem czy wanilią i pieprzem.
W wersji zdrowej, bez glutenu, ze szlachetnym ziarnem kakaowca criollo uszczęśliwiłam małe serduszko.
Może to dobry pomysł na urozmaicenie menu świątecznego?
Makaron:
2 czubate łyżki kakao (100% criollo)
niecała szklanka mąki gryczanej
2 czubate łyżki mąki ryżowej
2 czubate łyżki mąki kokosowej
woda z ugotowanego siemienia lnianego (2 łyżki w szklance wody)
kieliszek lub dwa mleka pralinowego (ryżowe z migdałem i orzechami)
2 szczypty cukru muscovado (opcjonalnie)
szczypta cynamonu
szczypta kardamonu
szczypta soli
kilka kropli soku z pomarańczy
Wszystkie składniki wyrabiam na początku w misce. Ciasto będzie wymagało delikatności. Mleka dolewam po trochu, sprawdzając czy ciasto jest wystarczająco wilgotne. Nie trzeba zużyć całego.
Wykładam ciasto na podsypaną mąką stolnicę i wyrabiam jeszcze raz. Kroję na niewielkie kawałki, rozwałkowuję tradycyjnie lub przy pomocy maszynki do robienia makaronu.
Ja mam bardzo starą maszynkę, przykręcaną do blatu. Ma chyba ze 30 lat i cały czas spełnia swoją funkcję.
To cudowne, bo jadłam zrobiony w tej maszynce makaron mając z 5 lat! Polecam.
Można oczywiście rozwałkować i pociąć nożem na długie, szersze wstążki. Bez względu na technikę pocięty na tagliatelle makaron układam w gniazda, oprószając je odrobinę mąką. Można zostawić do wysuszenia i ugotować część innego dnia. Ważne, żeby trzymać porządnie wysuszony w papierowej torbie.
Porcję na dziś gotuję partiami we wrzącej wodzie, odławiając gotowy makaron łyżką cedzakową.
Najlepiej smakuje na świeżo, z owocami, ziołami lub ostrzejszym sosem z odrobiną pieprzu.
Na zdjęciu sos jabłkowo-bazyliowy z pieprzem i sokiem z limonki. Aromatyczny, bosko czekoladowy obłęd!
Zobacz jeszcze
Witam z Poludnia:)
Znalazlam sie tu po raz pierwszy…i jestem pod wrazeniem Twoich niecodziennych przepisow.
Zdrowe zywienie to cos co probuje stosowac na codzien….w miare moich mozliwosci.
Bardzo mi przypadl do gustu ten czekladowy makaron…ale nie mam dostepu do wielu podanych tu skladnikow.
Czy zamiast tylu rodzajow mak…moge uzyc jednej maki /pszennej/ bezglutenowej?
Pozdrawiam z Grecji:)
Myślę że możesz jeśli taka jest w Grecji, dodaj o łyżkę więcej wywaru z siemienia lnianego – nie znam tej mąki i nie wiem jak się będzie zachowywać. Pozdrawiam!
Bardzo dziekuje za odpowiedz i porady.
Jedyn emaki jakie sa tu dostepne to wlasnie ta nazwie bezglutenowa i maka ryzowa.
Nie mam wprawy w ich uzyciu bo kupilam tylko raz.
ALe teraz zachecilas mnie do tego makaronu…wiec wyprobuje przepis.
Juz kiedys slyszalam,ze wlasnie siemieniem „wiaze” sie ciasto w makach bez glutenu….teraz to sprawdze w praktyce:)
Dziekuje za ciekawa stronke i zostawiam serdecznosci:)
To dobry i zdrowy sposób, zachęcam i pozdrawiam!
Gdzie można kupić składniki? Bo chyba nie kupię mleka pralinowego w Tesco…
Można zamówić przez internet albo sklepy ze zdrową żywnością. Możesz zastąpić choćby ryżowym, owsianym, jaglanym czy migdałowym. Pralinowe jest słodkawe, orzechowo-migdałowe, pyszne 🙂