Tak naprawdę oczom nie mogę uwierzyć, że to już Grudzień. Jeszcze przed chwilą był sierpień a może w sumie październik a tu hyc i zaraz skończy się cały rok. Tak tak, wiem jak to brzmi i odpowiadam dobitnie mam kalendarz, zegarek a nawet telefon który wyświetla mi te wszystkie ważne numerki…a jednak. Szok i niedowierzanie, nadal.
Łakomczuch w poszukiwaniu pomysłu na prezenty
Wielkimi krokami, w za dużych butach zbliża się czas obfitości. To właściwie przyjemny moment, bo ofiarowujemy sobie nawzajem swój czas, zaangażowanie i w moim przypadku obiecane w zeszłym roku…masło. Nie byle jakie masło i też nie to zwykłe, od krowy – choć od tego właśnie cała, maślana afera się zaczęła. To ma być masło spełniające oczekiwania, jednym słowem magiczne masło – które przy okazji można by zapakować w uroczy słoiczek, przewiązać kokardką i wręczyć na przykład na mikołajki a może na święta.
Lubię dostawać własnoręczne, jadalne prezenty, jest w nich ukryty czyjś cenny czas i szacunek do produktu, cząstka tego co wyhodował i tego co zbierał a potem przygotował. Jest tam energia słońca, uśmiechu, czyjejś życzliwości i dobrych myśli wysłanych w Twoim kierunku. Cudownie jest smakować w ten sposób innych, doświadczać ich, dotykać i wymieniać się, tym co wspólnie uznaliśmy za cenne. Mały słoiczek, a ile magii skrywa we wnętrzu.
Skąd pomysł na maślany prezent w słoiku?
Ano stąd, że Hugisław odmówił jedzenia masła i przynajmniej od dwóch lat gimnastykuje się żeby zrobić dla niego „dobre masło”. Nie jest to zadanie łatwe, w końcu ludzie pięknie się od siebie różnią, szczególnie w pojmowaniu słowa dobre.
Dla jednego dobre oznacza słodkie, ale nie za słodkie i nie za mało słodkie, takie w sam raz słodkie. Czasem słodkie z korzenną nutą, innym razem słodkie z odrobiną słonego. Drugi zawsze wybierze opcje wytrawną, wystarczająco słoną, może lekko ostrą z domieszką smaku kwaśnego lub ziołowego. Ile osób, tyle opinii – choć wydaje się, że większość jest przynajmniej zgodna co do konsystencji.
Dobry i mocny blender do masła orzechowego to podstawa
Ja ukochałam swojego Wadera – mogę z nim świat przemierzać, smoothie miksować, robić hummusy, domowe lody, słony karmel na drugim końcu kuli ziemskiej a orzechy na przykład, mogę zamieniać w magiczne masło. Z nim mogę wszystko, dobrze i na gładko a uwierzcie mi, szczególnie z orzechowym masłem to nie taka prosta sprawa. Blender do masła orzechowego musi mieć prawdziwą moc, żeby konsystencja była delikatna, jednolita i najprzyjemniej kremowa.
Osobiście lubię rozsmarowywać delikatnie masło na podniebieniu, wciągam wtedy powietrze przez lekko rozchylone usta i powoli wypuszczam przez nos/usta smakując to, co na podniebieniu i języku. Smak jest ściśle powiązany z zapachem, dlatego lubię w tym samym czasie wąchać i smakować – noso-gardziel jest przecież połączona, więc powietrze wypełnione zapachem i cząsteczkami smaku przedostaje się do ust i z powrotem. To bardzo przyjemna praktyka, o ile jesteś takim łakomczuchem jak ja…albo moja Radosława.
Podziel się dobrym masłem, zapakuj w mały słoiczek i podaruj komuś w prezencie.
Albo zaproś go do siebie i zjedzcie je razem. Orzechy świetnie uzupełniają naszą osobistą esencję i stabilizują rozchwianie emocjonalne a odpowiednie dodatki, takie jak rozmaryn lub cudownie korzenna przyprawa masala tea sprawią, że to tłuściutkie cudo dobrze się strawi. Zima jest momentem w którym trzeba się uziemić i dobrze odżywić, czy może nawet „natłuścić” od środka żeby zrównoważyć i ustabilizować rozhuśtaną Vatę (ajurvedyjska dosha vata).
Jest jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia – wymienione przeze mnie przyprawy subtelnie podsycą ogień, czytaj namiętność…i to nie tylko do jedzenia.
Ciekawy jak zrobić dobre masło?
Proponuję dwa warianty masła, jeden słodki i korzenny a drugi wytrawny z moim ulubionym rozmarynem na pokładzie. Z podanych składników wyjdą naprawdę niewielkie słoiczki, po prostu nie lubię marnować jedzenia więc na wszelki wypadek szykuję małe porcje do testów. Zrób obie wersje, posmakuj i jeśli uznasz, że to Twoja wersja możesz zawsze zrobić więcej.
Po prostu #mynowaste kolego!
Świąteczne, domowe masło orzechowe z korzenną masalą (porcja na mały słoiczek)
4 śliwki suszony (wilgotne)
solidna garść orzechów pecan (około 1/2 szklanki)
1 łyżka stołowa oleju orzechowego (u mnie z laskowych)
1/4 łyżeczki przyprawy masala tea
1/4 łyżeczki soli morskiej
2 łyżki wody
Składniki wrzucam do wyższego naczynia i miksuję na gładką masę podlewając powoli wodą.
Żeby masło było tłustsze, możesz dodać odrobinę więcej oleju. Zasada jest taka, czym dłużej miksujesz tym gładsze staje się masło. Moje nie ma ani jednej, nawet miniaturowej grudki (mam dobrą, ruchomą stopkę w blenderze i użyłam jego maksymalną moc).
Masło słonecznikowe z rozmarynem (porcja na mały słoiczek)
3/4 szklanki pestek słonecznika
1 łyżka sosu sojowego
1/2 łyżeczki zredukowanego octu balsamicznego (gęstego)
świeżo mielony pieprz
łyżeczka igieł rozmarynowych
łyżeczka dobrego oleju słonecznikowego (tłoczonego na zimno)
około 1/4 szklanki wody
łyżeczka soku z cytryny
Składniki przekładam do wyższego, dosyć wąskiego pojemnika. Na początek dodaję tylko połowę wody z przepisu, resztę powoli dolewam w trakcie miksowania. Moje masło jest bardzo gęste i kremowe, możesz dodać nico więcej wody lub oliwy jeśli chcesz luźniejszą konsystencję.
Zwolennikiem tego słonecznikowego masła z rozmarynem okazała się Radocha…jest chyba większym łakomczuchem ode mnie – jak widać jaki pan, taki kram.
p.s jak się odwróciłam Radosława ukradła mi całą pajdę ze słonecznikowym!
Zobacz jeszcze
Uwielbiam masło orzechowe zrobione przeze mnie, wrzucam wszystkie składniki do swojego ronic’a zyle, momencik i gotowe 🙂 muszę przetestować Twój przepis, wydaje się przepyszny <3
Pani Maiu,czym można zastąpić masale tea? Serdecznie pozdrawiam Małgosia
🙂
Już wiem jak zrobć tę przyprawę, znalazłam ją w książce ” Przepisy na szczęście”.Serdeczności. Małgosia
Właśnie miałam pisać do Pani że jest w książce 🙂
Dzień dobry. Pani Maiu, jak długo można przechowywać tak zrobione masło orzechowe?
To ze śliwką spokojnie postoi, tłuściutkie. Słonecznikowe maksymalnie tydzień w lodówce,
pozdrawiam,
Maia
Mam włoski ocet balsamiczny pod ręką… Chyba się skuszę na wypróbowanie słonecznikowej wersji. To jest ta jaśniejsza na zdjęciach, prawda?
tak, to ta jaśniejsza. Rób po pyszniuch z tego masła!
Świetny wpis, dziękuję 🙂
Bardzo dziękuję!
pozdrawiam,
Maia