Co roku staram się oswoić zimę. Gdzieś w głębi duszy czuję, że jest mi potrzebna taka chwila spowolnienia. Trochę wymuszona temperaturą i pewnie też ciemnością. Wszystko jest jakby uśpione, wstrzymane, czeka przyczajone ze złożonymi skrzydłami na właściwy moment.
Natura się zamyka, wciąga i przytrzymuje soki w korzeniach jak cenną esencję. Ja też jestem z natury, gromadzę, spowalniam, chowam się i myślę. Takie delikatne wycofanie, nic groźnego, zwyczajne życie.
Można to porównać do przypływów i odpływów. Takie oddalanie i przybliżanie. Zupełnie naturalne, jak miłość. Przytula się, żeby za chwilę poluzować swoją delikatną linę. Ważne żeby jej nie wypuścić z ręki, nie zgubić. Pozwolić na to chwilowe oddalenie. To zdrowe.
Z początku kocham przecież inaczej. Całym sobą, nierozerwalnie, okrutnie mocno. Zanurzam się w uczuciu całkowicie, płynę w nim, nurkuję, cieszę się każdą kroplą, każdym oddechem. Zwykłe rzeczy stają się niezwykłe, cisza jest przyjemna, wystarczy że jestem blisko.
Nie, nie chcę dużo. Chcę tylko smakować, rozkoszować się powoli, poznawać, patrzeć co dzień od nowa.
Z miłością jest jak z jabłkiem. Potrafi być przyjemne, świeże, energetyzujące, delikatne i słodkie. Czasem bywa kwaśne, trochę twarde, szorstkie lub lekko spowszedniałe. Jedzone w słońcu, soute lub grillowane, z tartą gałką muszkatołową w mroźny poranek. Niby to samo, a może porządnie zaskoczyć. Wszystko zależy od tego, jakim chcesz je zobaczyć.
Dla mnie, na oswojenie zimy – grillowane jabłka, pełne słońca na chrupiącej grzance. Ze szczyptą świeżo utartej gałki, którą dostałam zerwaną prosto z drzewa. Z dodatkiem pieprzu, odrobiną soli pachnącej różą i listkiem mięty. Taka zwyczajna…niezwyczajna kanapka.
Po prostu pysznie jest kochać.
Na dwa tosty :
1 duże jabłko
1 ząbek czosnku
dwie kromki żytniego chleba na zakwasie
kilka listków mięty
świeżo mielony czarny pieprz
szczypta utartej gałki muszkatołowej (najlepiej świeżo)
dobrej jakości masło lub olej słonecznikowy z pierwszego tłoczenia
opcjonalnie szczypta różanej soli
Chleb kroję i nastawiam na domowym, elektrycznym grillu.
Jabłka myję, wycinam gniazda nasienne, kroję na niezbyt grube łódeczki razem ze skórą, posypuję utartą gałką i delikatnie pieprzem. Czosnek obieram i kroję na cienkie plasterki. Wszystko układam obok chleba na rozgrzanym grillu i zamykam na około 2 minuty. Czosnek powinien się zarumienić, tak samo jabłka.
Ciepłego tosta smaruję delikatnie masłem lub olejem słonecznikowym. Najlepiej od lokalnego dostawcy, pachnący słonecznikiem i troską z jaką został wytłoczony. Następnie układam czosnek, jabłka i miętę. Serwuję od razu, najlepsze jedzenie jest zawsze podawane na świeżo.
Smakują wybornie, są kuszące jak towarzystwo szczególnej osoby. Taki promień lata, w mroźny, zimowy poranek.
Zobacz jeszcze
Dzień dobry!
kanapeczka wygląda pysznie! a ja chciałabym dodać, że bardzo cieszę się z Pani książki (w współautorstwie), już wiem na pewno, że Mikołaj mi ją przyniesie:-)podczytuję bloga, ale forma papierowa jest dla mnie zawsze bardziej przyjazna:-)
pozdrawiam świątecznie!
iwona
To bardzo miłe!!! Cieszę się że książka znalazła się w liście do Mikołaja 🙂
Kanapka fajna, ciekawa z miętą. Koniecznie proszę spróbować i dać mi znać.
Pozdrawiam i uroczych świąt
Maia