Wczorajszy dzień był wyjątkowy. Dwudziesty pierwszy, dzień w którym oficjalnie rodzi się lato i w którym urodził się mój ukochany mąż – czyż to nie cudowne, mąż zwiastujący ciepło, słońce i radość? Nie ma przypadków, sami wybieramy sobie dzień w którym przychodzimy na świat – można powiedzieć, że ta wyjątkowa data pokazuje nam lub toruje dla nas najlepszą ścieżkę.
Słońce kojarzy się z ciepłem, przywołuje uśmiech, miłość i spokój. Takie jest lato, taki jest mój mąż. Cierpliwy, kochający, ciepły i jeśli trzeba – zdecydowany jak burza w letnie, ciepłe po południe. Nie można się na nią zbyt długo gniewać, ona zresztą też jest intensywna tylko przez chwilę, później przynosi odprężenie i lżejsze powietrze.
Ciepło to też szybkość reakcji, to zaangażowanie i umiłowanie ruchu. To też otwartość, szeroki uśmiech i wieczna ciekawość. Ponieważ mężczyźni, bez względu na wiek, mają więcej tego ciepłego pierwiastka, są bardziej ruchliwi, niecierpliwi, chętniej łobuzują a ich reakcje są szybkie. Mówi się nawet, że mężczyźni to słońce, dzień, ogień i powietrze które ten ogień podsyca. Zgadzam się, patrząc na moich dwóch chłopaków. Wciąż coś ich pędzi, ciągnie, ciekawi – wszędzie ich pełno, dużo mówią, wciąż się ruszają i dłubią mi w garnkach.
Dla takich delikwentów, dla równowagi, serwuję tabbouleh z garścią świeżych ziół, słodkim olejem orzechowym i delikatnymi płatkami – jak muśnięcie motyla. Przyjemne, lekkie i ochładzające z dodatkiem młodego bobu, pachnącej cytryny i dzikich kwiatów.
na dwie niewielkie porcje wystarczy :
1/2 szklanki kaszy pęczak
łyżeczka oleju kokosowego
szklanka bobu (można gotować z koperkiem)
pęczek natki pietruszki
garść poszatkowanej mięty
garść poszatkowanej kolendry
2 łyżki soku wyciśniętego z cytryny
1 ząbek czosnku roztarty z 1/4 łyżeczki soli
świeżo mielony pieprz do smaku
1/2 cebulki cukrowej
3 łyżki oleju orzechowego z gałązką kwiatów czarnego bzu
płatki chabrów do posypania
Olej z kwiatami czarnego bzu dobrze jest przygotować kilka dni wcześniej. Do buteleczki z olejem wkładam gałązkę z kwiatami i zostawiam żeby smaki się zmieszały. Można też obrać kwiaty i wymieszać z dobrym olejem orzechowym i szczyptą soli.
Kaszę pęczak płuczę na sicie, podprażam na łyżeczce oleju kokosowego, zalewam wodą w proporcji 1:2,5 i gotuję aż wchłonie całą wodę.
Bób myję, doprowadzam do wrzenia i gotuję 5-6 minut z gałązką koperku. Odlewam i zostawiam do przestygnięcia. Chłodny obieram i szatkuję na mniejsze kawałki.
Miętę, kolendrę i natkę szatkuję na drobno. Czosnek obieram, szatkuję i rozcieram z solą.
Cebulkę obieram i drobno kroję. Wyciskam sok z cytryny.
Wszystkie składniki mieszam w misce, doprawiam do smaku solą, olejem i płatkami letnich chabrów. Serwuję na świeżo, świetnie smakuje na pikniku w ciepłych promieniach słońca.
„Przepis powstał w ramach kampanii Lubię kaszę, której działania sfinansowane są ze środków Funduszu Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych”
strona kampanii : www.lubiekasze.pl
Zobacz jeszcze