Lubię kolory i drobiazgi którymi otaczają się ludzie. Dodają energii, kierują uwagę lub ją rozpraszają, chowają po kątach. Wiosna ma to do siebie, że nasyca się kolorami. Świat dzięki temu ożywa, zaczyna tańczyć pobudzony. Ciało się powoli otwiera, rozpościera ramiona w gotowości na nowe, świeże i soczyste. To zupełnie naturalne podejście, smaki, zapachy i kolory wołają żeby je odkryć, poukładać jak puzzle. Każdy smak ma swoje znaczenie, wartość, która pięknie uzupełnia całość.
Słodki buduje, kwaśny przytrzymuje, gorzki wydala i pozwala trawić, ostry rozprzestrzenia, wyrzuca na zewnątrz a słony rozpuszcza i w niewielkiej ilości nawilża. Razem, tworzą pełnię. Każdy potrzebny, z umiarem najlepiej.
Preferencje się zmieniają, ewaluują z wiekiem, doświadczeniem i potrzebami. Zmiany widać wyraźnie
u kobiet – w zależności od miesięcznego cyklu przychodzą wybrane smaki, pokazuje to siłę z którą ciało mówi czego potrzebuje. To bardzo pierwotne i naturalne, zupełnie jak kuchnia pochodząca z różnych stron świata ma swoją charyzmę ze względu na miejsce, klimat z którego pochodzi i oczywiście duszy kucharza. W każdym zaserwowanym jedzeniu jest szczypta tego który je przygotował.
Ja się dziś czuję na quino-e z truskawkami i młodą botwiną, trochę kwaśnego, słodkiego, ostrego, gorzkiego i szczypta słonego. Kobiecy uśmiech w kierunku emocjonalnej wątroby, lekki i serdeczny – naprawdę to lubię!
Na to cudo potrzebne będzie:
1 kubek quinoi kolorowej
garść triskawek świeżych
1 średni fenkuł
łyżka oleju kokosowego
2 orzechy włoskie
mała czerwona cebula
świeżo mielony czarny pieprz
mały kawałek imbiru
szczypta czarnej soli
garść liści młodej botwiny
Quinoę płuczę na gęstym sicie, podprażam w suchym garnku, zalewam wodą w proporcji 1:2 i gotuję. Zdejmuję zanim quinoa wchłonie całą wodę, przykrywam i odstawiam na kilka chwil.
Botwinę myję, truskawki myję, usuwam szypułki i kroję na pół. Cebulę, imbir obieram i szatkuję na średnie kawałki. Fenkuł obieram ze zgrubiałej warstwy, odkrawam górną i dolną część, szatkuję. Orzechy lekko rozgniatam.
Na patelni rozgrzewam olej kokosowy, wrzucam fenkuł, cebulę, imbir, pieprz i szczyptę soli. Podsmażam przez chwilę na dość dużym ogniu, wrzucam botwinę i truskawki dosłownie na kilka chwil. Zdejmuję z ognia, dodaję ugotowaną quinoę, orzechy, mieszam i zjadam w dobrym towarzystwie. Uwielbiam się dzielić jedzeniem, wszystko lepiej smakuje z fajnymi ludźmi. To połączenie jest megamocne!
p.s ta piękna patelnia to prezent od Józka. Prawda, że boska??
Przepis inspirowany kampanią „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli” i warsztatami u Josepha Seelesto dla Cisowianki, super że mogłam być. Zobaczcie jak pięknie gotowaliśmi z Józekiem!
Zobacz jeszcze