Uwielbiam spotykać fajną energię na swojej drodze. Patrzę jej głęboko w oczy i już wiem, co kryje się w środku, To żadne cuda, wcale nie szczególne, a czasami na pierwszy rzut oka nawet nie ładne.
Przez to często nie widoczne od razu, choć wtajemniczeni mam wrażenie, że widzą więcej. Może po prostu czują więcej. Natura wyposażyła nas szczęśliwie w zmysły i jeśli ich jakoś nadmiernie nie zdusisz, nie zaciśniesz – poprowadzą zawsze we właściwym kierunku.
Za przykład wezmę usta, delikatne, wrażliwe , soczyste górne bramy chroniące wejścia do wnętrza. Czasem kuszące, zmysłowe a jakież mogą być momentami okrutne, gorzkie, ślepe i zaciśnięte. Podobno, usta odzwierciedlają aktualne myśli, stan niektórych narządów wewnętrznych – ściślej mówiąc jelit, choć nie tylko a nawet stosunek do świata właściciela. Można z nich lub nimi wiele wyczytać, wyczuć żeby nie powiedzieć wczuć się i posmakować. Od samego początku usta traktowane są specjalnie, w końcu jako pierwsze przysysają się do wypełnionej słodką miłością matczynej piersi. Potem ochoczo eksplorują świat, szukając tego pierwszego, nierozerwalnego połączenia – miłości z jedzeniem. Rodzi się w tym miejscu ciekawość, nieposkromiona, nieograniczona. I dobrze, świat się wtedy otwiera, pięknieje. Zwykłe staje się szczególne, zupełnie jak młoda, letnia kapusta lekko cytrynowa, zniewalająca, prosta.
Niezbędne składniki :
pół główki młodej kapusty (średniej)
dwie łyżki masła klarowanego
dwie łyżki sosu sojowego Tamari (bezglutenowy)
kilka kropli soku i skórka otarta z około połowy cytryny
garść świeżej mięty
szczypta czerwonego pieprzu
Czerwony pieprz rozgniatam w moździerzu albo nożem na drewnianej desce. Cytrynę myję i ocieram ostrożnie tylko żółtą część skórki.
Kapustę myję i szatkuję na średnie kawałki. Na woku rozgrzewam masło klarowane, wrzucam kapustę i przesmażam na dość wysokim ogniu. Dodaję czerwony pieprz, dolewam dwie łyżki sosu sojowego, przesmażam chwilę mieszając, dodaję kilka kropli soku z cytryny, skórkę z cytrynową i mieszam. Zdejmuję całość z ognia, dodaję miętę i wykładam na miskę. Dekoruję plasterkiem cytryny i mniejszymi listkami świeżej mięty.
Kapusta jest chrupiąca, lekka, dotknięta cytryną i świeżą miętą. Idealnie letnia.
Do stworzenia tego przepisu zainspirowało mnie spotkanie z Markiem Flisińskim, szefem kuchni Water&Wine w siedzibie Cisowianki w Drzewcach. To piękne miejsce, szczególny szef kuchni z pasją w oczach, jego niezawodni kucharze, własny, okazały warzywniak, zielnik, rabarbar i pachnący czarny bez. To było fenomenalne. Wspólne gotowanie, smakowanie, niczym nie zakłócona wymiana. Przyznam na marginesie, że wylizałam nie raz talerz…na szczęście nie pozostałam w tym szaleństwie odosobniona.
Cieszę się że byłam, mam nadzieję nie ostatni raz. Dziękuję za zaproszenie Cisowiance, Agacie która też lizała talerz, Markowi za wymianę i nożyczki ale też za to że jesteście, robicie dobre i mądre rzeczy.
Przepis inspirowany kampanią „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli”
Zobacz jeszcze