Wczorajszy dzień spędziliśmy na wsi. To miejsce, mimo że zmieniło się już bardzo, dotyka mojej duszy przepięknie. Jadąc piaszczystą, wijącą się drogą wśród pól i łąk czuję że wracam do szczęścia. Brama szeroko otwarta, wita mnie tak samo serdecznie od ponad trzydziestu lat. Wjeżdżam i zaczynam być. Po prostu, zwyczajnie, tak jak kiedyś. Uwielbiam to.
Od razu zrzucam buty i chłonę bosymi stopami całe dobro które tam mieszka. Dotykam swoich korzeni, serdeczności schowanej pod krzakiem, jestem. Czuję tam swoich ukochanych dziadków, bezgraniczną akceptację i miłość którą mnie obdarzyli i dzięki którym mam czym się dzielić dalej. W końcu nie można dać czegoś czego się samemu nie ma. Serce mam wypełnione po brzegi, jestem szczęściarą.
Patrzę na moją ciocię Marysię i podziwiam jej energię, czarne, grube i długie włosy – pomimo dawno skończonej siedemdziesiątki. Silna, mądra i piękna kobieta. Mama pięciu niesamowitych córek i kochająca babcia dla swoich dziesięciorga , w większości dorosłych już wnucząt i kilku prawnucząt. Niesamowita, nic a nic się nie zmienia.
Staje się zupełnie jasne i piękne, jak pokolenia się uzupełniają, przeplatają i wspierają. Starsi młodszym, młodsi starszym. Nie wolno nam o tym nigdy zapomnieć, miłość krąży od jednych do drugich i wybucha z jeszcze większą siłą. Bez nich nie było by nas. Kocham i rozumiem.
Jak za moich dziecięcych czasów, pozbierałam wiśnie, resztkę truskawek, agrest, porzeczki i ugotowałam zupę owocową z lanymi kluskami. Ciepła, silnie nawilżająca, najpiękniejsza w lecie. Dzielę się tym co mam, dodając szczyptę siebie i wspomnień. Jestem wdzięczna, za ten czas. Hugo na 100% też.
Na zupę:
2 brzoskwinie
garść czerwonych porzeczek
garść agrestu
łyżka lub dwie cukru kokosowego
garść malin
garść soczystych wiśni
2 całe kardamony
świeża mięta kilka listków
2 czubate łyżki mąki orkiszowej (typ 700)
szczypta cynamonu
sok wyciśnięty z jabłek/gruszek 1/3 kubka
4 rozgniecione migdały bez skórki
niewielka szczypta soli
Migdały rozkruszam w moździeżu.
Owoce myję, te co trzeba dryluję, kroję i wkładam w kolejności go garnka dodaję łyżkę lub dwie cukru kokosowego i podsmażam delikatnie w garnku. , Dodaję kardamon, zalewam wodą i gotuję.
Do kubka wsypuję mąkę orkiszową, dodaję tłoczony sok , szczyptę cynamonu i mieszam na gładką masę rozcierając łyżeczką mąkę. Na koniec dokładam migdały i szczyptę soli.
Ugotowany kompot odcedzam i wlewam powoli orkiszowe, lejące się ciasto cały czas mieszając. Doprowadzam do wrzenia i zestawiam z ognia. Serwuję na ciepło, z kawałkami świeżych już owoców i miętą. To boska zupa na takie upały, przekonajcie się sami. To miłość!
Zobacz jeszcze
Pyszna ta zupa jest 🙂
Wypróbowane, również w wersji na inne letnie owoce i z kluskami bardziej kładzionymi niż lanymi. Pięknie dziękuję za inspirację.
Dziękuję że jesteś !!! Jak widać zupa owocowa dla jednych mistrz dla innych koszmar z dzieciństwa. Dla mnie mistrz! Pozdrawiam, Maia