Przyjechały do mnie zioła. Dwa duże pudła wypakowane świeżym aromatem, w kolorze wiosennie zielonym.
Dotykam ich, wącham, urywam po listku i smakuję każdą zieleń po kolei. Niektóre chrupią, zalewając usta zdecydowanym smakiem, inne miękkie jak atłasowe rąbki nieśmiało oddają swój smak.
Lubię zioła. To tak jakby łąka gościła w moim domu. Naturalna apteczka, w każdej chwili gotowa objąć bezpiecznym ramieniem tego, który zechce do niej zajrzeć.
Wybrałam tymianek i oregano.
To dwóch zielonych wojowników, wspierających jelita, uspokajających ducha Serca i lęk Nerek, oczyszczających przetrwały patogen z płuc i pęcherza moczowego. Tymianek dodatkowo reguluje cykl miesiączkowy, Qi śledziony i pęcherza moczowego.
To zielone przeciwulteniacze, o właściwościach przeciwgrzybiczych, immunoregulujących i antymikrobiotycznych, a przy okazji aromatyczne i pyszne.
W pasztetowym towarzystwie suszonych pomidorów i białej fasoli smakują nieziemsko.
Co przygotować:
3 łyżki ugotowanego ryżu jaśminowego (instrukcja jak ugotować ryż)
4 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka zalewy z pomidorów
spora szczypta czarnego pieprzu
1 marchewka
1 por
2 ząbki czosnku
1 cebula
1,5 szklanki ugotowanej białej fasoli (jaś)
dwie szczypty różowej soli
7 suszonych pomidorów w zalewie
szczypta utartej skórki z limonki
łyżka świeżego tymianku
łyżka świeżego oregano
5-6 igieł świeżego rozmarynu
odrobina oliwy do nasmarowania keksówki i bułka tarta (najlepiej żytnia lub gryczana) do obsypania
* UWAGA wszystkie strączki trzeba namoczyć przynajmniej przez noc, potem odlać wodę, dokładnie przepłukać. Do garnka wrzucić szczyptę kuminu, chwilę go podprażyć, dodać strączki, kawałek wodorostu i zalać czystą wodą około 10cm powyżej fasoli. Gotować do miękkości.
Kroję marchew, pora, cebulę, czosnek na drobno i wrzucam na rozgrzaną, żeliwną patelnię z odrobiną oliwy i igiełkami rozmarynu. Porządnie podsmażam dodając szczyptę soli.
Fasolę, ryż, pieprz i oliwę blenduję na jednolitą masę. Dodaję podsmażony zestaw (por, czosnek, cebula), szczyptę soli, pokrojone na drobno suszone pomidory, szczyptę utartej skórki z limonki, pokrojony tymianek i oregano bez łodyżek i wszystko razem mieszam w misce.
Keksówkę smaruję oliwą i obsypuję bułką tartą. Gotową masę przekładam, wyrównuję delikatnie uciskając i smaruję z wierzchu odrobiną oliwy.
Wstawiam do nagrzanego na 220 stopni pieca na około 35 minut (grzałka góra i dół + termoobieg). Po około 30 minutach sprawdzam czy jest wypieczony, wbijając patyczek w pasztet. Jeśli nie ląduje jeszcze na chwilę do pieca.
Koniecznie studzę przed wyjęciem. Najlepiej się wtedy kroi.
Szałowo smakuje soute lub z odrobiną dżemu żurawinowego!
Zobacz jeszcze
Takie przepisy lobię najbardziej wege + bezglutenowe + dużo świeżego i zielonego 🙂
Bardzo się cieszę i zapraszam 🙂
Uwielbiam roślinne pasztety , robiłam an święta z pomidorami i kiszoną kapusta ,ale ten tez wygląda przepysznie
Kto robił ten robił 🙂 Ten następny w kolejce.
Łał. Wygląda rewelacyjnie – aż mi w brzuchu zaburczało 🙂 A por to cały, czy tylko biała część?
Dzięki, biała część z kawałkiem zielonej tej miękkiej.
Pingback:Kwiecien | Pearltrees